Rok 2015 zaowocował bankructwem pierwszej w naszym kraju gminy, ale wniosek o ustanowienie w niej zarządu komisarycznego czeka wciąż na rozpatrzenie.
Koniec roku to też pierwszy od 14 lat upadek banku i to największego banku spółdzielczego w Polsce – SK Banku w Wołominie, w którym deponowały swoje środki liczne mazowieckie samorządy.
Po wprowadzeniu do Banku w sierpniu zarządu komisarycznego samorządowców uspokajano i proszono o niewycofywanie lokat, by nie spowodować odpływu klientów. Informowano, że bank będzie świadczył usługi w pełnym zakresie i w mocy pozostają stosunki umowne z klientami. Mimo tak poważnego zagrożenia, gminy nie przeniosły swoich, przecież publicznych, środków do innych banków. Teraz Bankowy Fundusz Gwarancyjny zapewnia zwrot jedynie równowartości 100 tys. euro nawet, gdy z bankiem zawarły osobne umowy jednostki organizacyjne gminy (nieposiadające osobowości i zdolności prawnej). Pozostałe środki trzeba odzyskiwać z masy upadłościowej banku w procesie niedającym jednak gwarancji, bo bank poniósł straty.
Trzeba zapytać, dlaczego Komisja Nadzoru Finansowego nie przedstawiła gminom rzeczywistej sytuacji, w jakiej bank się znalazł?
Spadła jedna głowa – po stronie samorządowej – skarbniczki gminy Wieliszew, gminy na której konto w SK Banku na dwa dni przed zawieszeniem jego działalności przez KNF wpłynęła kwota 2,3 mln zł ze środków unijnych.
W grudniu z okazji 25-lecia współpracy samorządów z bankami odbyła się konferencja „Nowoczesny Samorząd. Zarządzanie i Finanse” oraz uroczysta gala zorganizowana przez Związek Banków Polskich. Organizatorzy przekazywali wyróżnienia za zasługi dla dialogu i rozwoju rynku finansowego dla jednostek samorządu terytorialnego. Jednym z wyróżnionych został również burmistrz gminy, która deponowała swoje środki w upadłym banku. Czy było też miejsce, w ramach podsumowania współpracy, na dyskusję o ochronie gminnych środków finansowych w upadających bankach?
tadeuszwrona7@gmail.com