W cieniu wielkich wydarzeń politycznych związanych z kampanią wyborczą i zmianą władz nastąpił upadek finansowy pierwszej polskiej gminy. Nazwijmy ją gminą X.
Mieszka w niej 2740 osób, a cała jej powierzchnia licząca 150 km² jest położona w obszarze Natura 2000. Być może przestanie istnieć i zostanie włączona do gminy sąsiedniej.
Gmina wpadła w spiralę zadłużenia po zaciągnięciu kredytów na inwestycje. Gdy dalszych kredytów na obsługę długu i wydatki bieżące odmówiły banki, zadłużano się w parabanku. Próbowano emisji obligacji, sprzedaży parabankowi gminnych wodociągów, kanalizacji i oczyszczalni, w końcu wystawiono długi gminy na sprzedaż. Jednak nawet w takiej sytuacji radni nie zmniejszyli sobie diet.
W I półroczu 2015 r. wykonano 75 proc. rocznych wydatków, dług wobec parabanku wyniósł 34 mln zł, a stosunek zadłużenia do planowanych dochodów osiągnął 343 proc.
Po negatywnym zaopiniowaniu przez RIO przedłożonego przez Radę Gminy programu naprawczego na wniosek wojewody minister wystąpił do Pani Premier o ustanowienie w gminie X zarządu komisarycznego.
Sprawa trwała wiele lat, wiedziały o niej instytucje nadzorcze. Wojewoda alarmował rząd o niewypłacalności gminy już pięć lat temu i proponował rozważenie zawieszenia jej organów. NIK wykazała, że działania RIO dotyczące gminy X były nieskuteczne, a późniejsze radykalne okazały się spóźnione.
Odpowiedzialność władz gminy jest jednoznaczna i bezsporna wobec zapisów dotyczących dyscypliny finansów publicznych, które obowiązują wszystkie samorządy, a wieloletnia bezkarność zdumiewa.
Prawdą jest też, że nie powstał żaden mechanizm kompensacyjny w postaci dotacji czy subwencji dla gmin z przewagą obszarów Natura 2000.
Decyzja w sprawie bankructwa gminy X będzie pierwszą i precedensową, tym bardziej, że nie jest ona jedyną gminą na drodze do bankructwa. Konieczna jest szczegółowa analiza finansowa dotycząca podobnych gmin i radykalne środki zaradcze.
tadeuszwrona7@gmail.com