Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Artykuły » Temat miesiąca

»

RECYKLING W Unii Europejskiej odpadów się nie składuje

Polska i Węgry są ostatnimi krajami w UE, które nie wprowadziły sprawdzonego systemu gospodarki odpadami opartego na selektywnej zbiórce odzysku i recyklingu.

W Europie już dawno odkryto, że składowanie odpadów to najdroższy sposób ich zagospodarowania.
– Po zapełnieniu składowiska pozostają koszty związane z monitoringiem, który trzeba prowadzić przez 50 lat po zamknięciu składowiska oraz koszty związane z rekultywacją i oczyszczaniem wód ociekowych. Teren składowiska jest terenem straconym – mówi Jerzy Staszczyk, jeden z prelegentów na współorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarki Odpadami (KIGO) konferencji „Nowoczesne zarządzanie gospodarką odpadami”.

Dlatego, mając na uwadze zarówno względy ekonomiczne, jak i ekologiczne, niemal każdy z krajów UE opracował swój system gospodarki odpadami i systematycznie zwiększa procent odpadów podlegających odzyskowi. Jego wspólną cechą jest przejęcie pełni odpowiedzialności za odpady przez samorządy lokalne i wprowadzenie specjalnych opłat na zagospodarowanie odpadów.

– W Polsce mamy do czynienia z kolejnymi projektami rządowymi, które można nazwać polską drogą do rozwiązania problemów odpadów. Z niewiadomych przyczyn nie korzysta się ze sprawdzonych europejskich przykładów – mówi Tomasz Uciński, prezes KIGO.

Wiedza na temat europejskich systemów gospodarki odpadami jest w naszym kraju nadal fragmentaryczna. Dlatego postanowiliśmy przedstawić jeden z systemów europejskich na konkretnym przykładzie norweskiego regionu Drammen (leżącego na północ od Oslo).

Skandynawski przykład
Norwegia należy do czołówki światowej pod względem poziomów odzysku, który wynosi tam ponad 80 proc., przy 50 proc. poziomie recyklingu. Od lat wprowadza się tam kolejne przepisy zakazujące składowania odpadów nadających się do recyklingu lub spalenia. Od 1 lipca 2009 r. obowiązuje ustawa zakazująca składowania odpadów, które zawierają więcej niż 10 proc. TOC (Total Organic Carbon).
Dla Polski przykład norweski jest o tyle ciekawy, że, jak informuje Anna Larsson z Green Business Norway, organizacja będąca partnerem polskich beneficjentów, zbliża się ogłoszenie kolejnego naboru wniosków na inwestycje współfinansowane w ramach Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Jest on bardzo popularny wśród polskich gmin i w dużej części jest poświęcony kwestiom ochrony środowiska. Polskie samorządy chętnie sięgają też po norweskie proekologiczne rozwiązania i pomysły, nawiązują kontakty z tamtejszymi samorządami i firmami.

Warto więc przyjrzeć się jak wygląda cały system gospodarki odpadami w tym kraju.

Dobre wzory
Gospodarkę odpadami prowadzą w Norwegii gminy, które tworzą zazwyczaj związki w celu zwiększenia efektywności swoich działań. Tak właśnie jest w regionie Drammen, skupiającym 9 gmin, które dla celu gospodarowania odpadami stworzyły międzygminną spółkę celową „RFD”. Spółkę nadzoruje zgromadzenie burmistrzów, które jest ciałem politycznym. Kieruje nią bezpośrednio zarząd złożony z 5 fachowców i wybrany przez nich dyrektor naczelny. Spółka obsługuje 78 tys. gospodarstw domowych, w sumie ok. 175 tys. mieszkańców. Posiada 170 gniazd recyklingowych i 7 centrów recyklingu.

Taka struktura firmy zapewnia nie tylko skuteczny odbiór i transport odpadów, ale przede wszystkim ich pełne zagospodarowanie, w tym odzysk.
– Jednostki zajmujące się gospodarką odpadami nie mogą być zbyt małe. Dlatego polskie gminy, które w drodze referendum przejęły władztwo nad odpadami, mogą jedynie odpowiadać za odbiór odpadów. Ich zagospodarowanie leży poza ich możliwościami – mówi Tomasz Uciński.

Selekcja i odzysk
Spółka RFD podpisuje umowy zarówno z firmami transportującymi odpady, jak i zakładami zagospodarowania. Decyduje też o tym, jakie frakcje odpadów odbierane są w systemie kerbside (z gospodarstw domowych), a jakie zanosi się do gniazda lub centrum recyklingu.
RFD przed podpisaniem umowy organizuje przetarg na odbiór i utylizację poszczególnych frakcji odpadów. 

Przetargi odbywają się w zgodności z zasadami wolnego rynku. Przedsiębiorstwa spełniające wymogi – prywatne lub komunalne odbierają odpady na danym terenie. Wielkość obszaru, na który organizowany jest przetarg, wybierana jest przez spółkę zarządzającą. Istotna w każdym przypadku jest dbałość o redukcję emisji ze środków transportowych – dlatego pojedynczą frakcję odbiera jedna firma. Nie ma sytuacji, w której na jedną ulicę po odbiór jednej frakcji do 5 gospodarstw domowych przyjeżdża 5 różnych firm transportowych.

W przypadku regionu Drammen dotychczasowe doświadczenia spowodowały, że spółka przyjęła praktykę organizowania przetargu dla całego regionu na okres 6 lat. W tym czasie odpady odbiera od mieszkańców jedna firma.

Ile to kosztuje?
Zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”, to mieszkańcy ponoszą koszty funkcjonowania systemu. Dla regionu Drammen jest to ok. 340 euro (w przybliżeniu 1200 zł) rocznie na gospodarstwo domowe. Opłata odzwierciedla wszystkie koszty związane z generowaniem odpadów, w tym również unieszkodliwiania. Koszty ponoszone przez mieszkańców są tym mniejsze, im więcej surowców wtórnych przekazywanych jest do recyklingu i im lepszą cenę one uzyskają (patrz rys. 2). Mimo to wpływy ze sprzedaży surowców stanowią jedynie 7 proc. przychodów RFD. Pozostałe 93 proc. przychodów spółki to wpływy z opłat od mieszkańców. Spółka ma obroty w wysokości 25 mln euro, przy czym zyski z recyklingu stanowią 1,8 mln euro. Podstawę kosztów stanowi odbiór odpadów od mieszkańców, na który spółka przeznacza ponad 49 proc. swoich wydatków. Taki system powoduje, że zarządowi spółki opłaca się wytwarzać presję na jak największą selekcję odpadów i ich przetwarzanie. Oprócz zmniejszenia kosztów transportu (w kolejnym przetargu) jest to jedyna droga, dzięki której mogą spaść opłaty dla mieszkańców.

Opłaty te bardzo ciężko porównać do polskich warunków. Związane jest to nie tylko z tym, że w Norwegii panuje zupełnie inny system zagospodarowania odpadów, lecz także inny jest rozkład cen i kosztów. W dodatku porównać możemy w pewnym sensie jedynie te gminy polskie, które przejęły władztwo nad odpadami w drodze referendum i wprowadziły stałą opłatę dla mieszkańców. W przykładowych gminach – Kąty Wrocławskie i Legionowo, podstawowa opłata wynosi ok. 8,5 zł na osobę. Przy czym nie zawsze opłata ta wystarcza na pokrycie kosztów odbioru odpadów od mieszkańców i cały system wymaga subsydiowania z budżetu gminy. Po przeliczeniu na średnią rodzinę (4 osoby) jedno gospodarstwo domowe płaci rocznie ok. 408 zł. Musimy jednak pamiętać, że są to jedynie koszty odbioru odpadów, bowiem gmina nie zajmuje się w żaden sposób ich zagospodarowaniem. Takie działania podejmuje ewentualnie we własnym imieniu przedsiębiorstwo zajmujące się odbiorem odpadów od mieszkańców.
Odpady te trafiają głównie na składowiska, których koszty utrzymania, a później monitorowania i zabezpieczenia ponoszą i będą ponosić w przyszłości społeczności lokalne, ale nie są one uwzględniane w obecnej opłacie.

Konsekwencje systemu
Dzisiaj po prawie 25 latach od zapoczątkowania w Europie procesu regulacji sektora odpadów są kraje, gdzie na składowiskach deponowanych jest maksymalnie około 10 proc. wytworzonych odpadów. Do nich należy np. Austria i Norwegia. Oczywiście początki nigdzie nie były łatwe. Liczne pomysły rozwiązania problemów odbioru odpadów i przeliczania opłat nie spotkały się ze społeczeną akceptacją. Taki los spotkał np. pomysł ważenia odpadów u mieszkańców, przed ich odebraniem. W ostatnim czasie coraz częściej zamiast zwiękaszania odpowiedników opłat marszałkowskich wprowadza się po prostu zakazy składowania konkretnych frakcji odpadów.
Tym bardziej powinniśmy skorzystać z gotowych wzorców i doświadczeń w tej dziedzinie.

Wydaje się, że i w Polsce powoli powstaje świadomość społeczna konieczności pełnego segregowania i recyklingu odpadów. Być może wyprzedza ona nawet świadomość decydentów. Co podkreślają eksperci, bardzo ważne jest by wprowadzenie racjonalnego systemu gospodarki odpadami nie było przedstawiane jako konieczność spełnienia uciążliwych wymogów prawa Unii Europejskiej, a wynika z dbania o środowisko naturalne i ograniczanie obciążeń ekonomiczne w przyszłości. Wprowadzenie opłaty na gospodarkę odpadami nie może być przedstawiane jako wprowadzenie nowego podatku. Sugeruje to możliwość przeznaczenia tych pieniędzy na jakieś niejasne cele, niezwiązane z odpadami. Tymczasem finansowe efekty gospodarki odpadami powinny być jak najbardziej przejrzyste i wydzielone z budżetów gmin.

Konsekwencją nowego podejścia do odpadów jest też sam język, który pomału przyjmujemy, a który w Europie stanowił podstawę przełomu. Przestaliśmy mówić o śmieciach i śmietniskach, a mówimy o odpadach i składowiskach lub zakładach przetwarzania. Przedstawiciele firmy RFD mówią, że nie wożą odpadów a zajmują się ochroną środowiska w zgodzie z zasadą zrównoważonego rozwoju, a także służbą publiczną dla społeczeństwa.
Andrzej Gniadkowski


\"\"Anna Larsson
Market Director Poland Green Business Norway
anna@greenbusiness.no

Duży wpływ na bardzo wysoki poziom recyklingu ma istnejący w Norwegii od wielu lat system kaucji. Odpady opakowaniowe po napojach oddawane są przez mieszkańców do specjalnych punktów odbioru znajdujących się w supermarketach.
Za system ten odpowiedzialny jest producent (poprzez organizację odzysku) i to jemu najbardziej zależy na jak największym procencie odzyskanych opakowań, bowiem za każde wprowadzone na rynek opakowanie musi zapłacić podatek, który ulega zmniejszeniu w zależności od stopnia odzyskanych opakowań. Jeżeli np. 90 proc. opakowań po napojach zostanie zebranych, to producent zapłaci podatek o 90 proc. mniejszy.
Z punktu widzenia mieszkańca wygląda to tak, że za każdą oddaną do punktu butelkę otrzymuje paragon, którego wartość odliczana jest od kwoty zakupów.
Pierwsze automaty do odbioru opakowań po płynach powstały w 1972 w norweskim przedsiębiorstwie Tomra. Od tego czasu systemy odbioru butelek zyskały uznanie na całym swiecie, a system kaucji funkcjonuje już 40 krajach naszego globu.


\"\"Tomasz Uciński
prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami

Konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie w Polsce europejskiego modelu gospodarki odpadami, opartego na większej roli gminy i jej władztwie nad strumieniem odpadów. Jest to jedyny sposób na wykonanie poziomów odzysku odpadów, które przyjęliśmy w Traktacie Akcesyjnym.
W innym razie będziemy nadal jedynie składować odpady, w minimalnym stopniu je zagospodarowywać i przetwarzać, płacąc przy tym wysokie kary. System, w którym gmina jest właścicielem odpadów pozwala gminom inwestować w tym sektorze i daje największa możliwą przejrzystość opłat. Jest to też najlepszy sposób ochrony środowiska, co jest celem nadrzędnym.
W Polsce jest tak, że nikomu się nie opłaca inwestować. Oprócz transportu odpadów firmy prywatne nie zajmują się budową spalarni czy zakładów recyklingu, bo w obecnym stanie prawnym po prostu się to nie opłaca, jest też zbyt duże ryzyko.
Tymczasem rynek musi być stabilny. Prawo powinno mówić jasno, że musimy te odpady przetwarzać i w zależności od koniunktury gospodarczej raz będzie to tak, że odbiorca będzie płacił za odpady, a czasem może być tak, że to jemu trzeba będzie zapłacić. W innym przypadku problem odpadów będzie u nas powracał w nieskończoność.

Forum Samorządowe nr 2/39

powrót

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»