Kierownictwo Ministerstwa Środowiska zachowuje się jak przybudówka resortu energetyki. Powinno zmienić nazwę na resort Promocji Atomu i Gazu Łupkowego – zauważa przewodniczący stowarzyszenia Eko-Unia.
Radosław Gawlik, przewodniczący stowarzyszenia Eko-Unia i członek rady krajowej Zielonych 2004, wiceminister środowiska z ramienia Unii Wolności w rządzie Jerzego Buzka
Często słyszę pytanie, czy zagrożenie wynikające z metody szczelinowania hydraulicznego jest realne. Tak, jest. Mamy potwierdzenie nie tylko od filmowców i części naukowców, ale i od rządowej agencji USA, że dochodzi do skażeń wody pitnej niebezpiecznymi substancjami i zagrożenia zdrowia ludzi. Okazuje się, że Stanach Zjednoczonych proces szczelinowania jest zupełnie nieprzygotowany i prowadzi do skażenie środowiska toksynami oraz zagrożenia zdrowia i życia ludzi, a komunalne oczyszczalnie ścieków nie są przystosowane do neutralizacji płynnych odpadów niebezpiecznych. Dlaczego w Polsce miałoby być inaczej?
Z niejasnych dla mnie powodów nasze władze nie mówią prawdy. Tłumaczą, że wodę zatłacza się tak głęboko, że nic nam nie grozi. Ale nikt z decydentów nie wspomina o tym, że po tej operacji pozostają całe pociągi ciekłych trucizn, które trzeba utylizować, a nikt w Polsce tego w takiej skali jeszcze nie robił. Skoro w Stanach według oficjalnych badań „wyparowało” miliony metrów sześciennych trucizn, które prawdopodobnie trafiły do przydrożnych rowów i strumieni, to nie sądzę, żeby w Polsce było lepiej. Terminu „trucizna” używam świadomie, znając wyszczególniający te chemikalia dokument Departamentu Ochrony Przyrody Stanu Nowy Jork – notabene jedynego, który ogłosił moratorium na wydobycie gazu łupkowego. Przedstawiciele naszej administracji i firm wydobywczych tłumaczą pokrętnie, że substancje są stosowane w przemyśle farmaceutycznym czy spożywczym. Zgoda, ale są one stosowane w procesie produkcyjnym i nikt przy zdrowych zmysłach nie dodaje ich do wody pitnej.
Co najgorsze, w uczciwej polityce informacyjnej nie spisuje się instytucja do tego powołana. Kierownictwo Ministerstwa Środowiska zachowuje się jak przybudówka resortu energetyki. Zamiast dbać o środowisko i nasze zdrowie promuje wybrane w niejasny sposób technologie. W jednym z felietonów napisałem, że powinno zmienić nazwę na resort Promocji Atomu i Gazu Łupkowego.
W dodatku ani razu nie słyszałem w głównych mediach komentarza poddającego w wątpliwość cały proces udzielania koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Mamy podstawy podejrzewać, że przepisy zostały ustawione pod koncerny, a interes Skarbu Państwa nie został właściwie zabezpieczony. Sporo daje do myślenia aresztowanie kilku urzędników, na czele z dyrektor Departamentu Geologii, pod zarzutem korupcji.
Więcej na temat problemu wydobycia gazu łupkowego w Polsce czytaj w najbliższym numerze "Forum Samorządowego"
Komentuj na Facebooku!