---

Agata Dąmbska komentuje: Przeciw kadencyjności w JST

Zwolennicy „przewietrzenia samorządów” argumentują, że 2 kadencje byłyby wystarczającym okresem do przeprowadzenia inwestycji lub planów rozwoju wspólnoty, a później z mocy ustawy władze ustępowałby miejsca innym osobom, aby przeciwdziałać nepotyzmowi, klientelizmowi czy innym nadużyciom.

Problem jednak w tym, że mamy do czynienia z mieczem obosiecznym: równie dobrze można odsunąć od władzy fatalnego, skorumpowanego lidera, jak też rządzącego z sukcesami i przy aprobacie mieszkańców. Drugi argument przeciw związany jest z istotą demokracji: jeśli chcemy respektować jej reguły, musimy przyjąć, że jedynie mieszkańcy mają prawo decydować, jak długo organ wykonawczy sprawuje swą godność. Trzeba również pamiętać, że jedyną obieralną funkcją publiczną w Polsce, która podlega kadencyjności, jest Prezydent RP. Wynika to z faktu, że ponad Głową Państwa (ex definitione) nie stoi nikt więcej.

Trudno też czynić zarzut wygrywającemu kolejną kadencję wójtowi, burmistrzowi, prezydentowi miasta, że nie ma konkurentów. Brak opozycji to raczej kwestia słabości społeczności lokalnej, a podstawowym lekiem na patologie w JST jest transparentność działania samorządów.

dambska@forumodnowa.pl