---

Nowe województwa osłabią JST

Pomysł administracyjnego podziału województw powraca co kilka lat w okresie wyborczym. Przedstawiciele województw nie kryją, że pomysły te przyniosłyby więcej szkody niż pożytku. Największe kontrowersje wzbudza propozycja wydzielenia Warszawy z województwa mazowieckiego.

Dodatkowe koszty

Mazowiecki Urząd Marszałkowski przygotował orientacyjne szacunki dotyczące podziału administracyjnego Mazowsza. Najważniejszy dochód województwa, czyli CIT wyniósłby w przypadku wydzielenia Warszawy 11,8 proc. obecnych przychodów regionu. Za drastycznym spadkiem przychodów nie idzie analogiczna redukcja zadań i obowiązków. Samorządowi województwa pozostałoby do utrzymania 76 proc. km obecnie nadzorowanych dróg, 50 proc. szpitali i 38 proc. instytucji kultury.

Budżet nowego województwa mazowieckiego byłby zatem tak niski, że nie miałoby ono środków na wkład własny do wielu projektów unijnych, które powinno zrealizować, by poprawić jakość życia mieszkańców Mazowsza.

– Administracyjny podział to generowanie nowych kosztów, a przede wszystkim problemów rozwojowych – uważa Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.

Rozbicie regionu

Natomiast radni województwa pomorskiego podczas nadzwyczajnej sesji sejmiku przyjęli rezolucję w sprawie ewentualnego podziału województwa.

- Byłoby to najsłabsze województwo spośród wszystkich województw polskich. Subregion koszalińsko-słupski niewątpliwie potrzebuje interwencji z poziomu rządu, zawsze też o to zabiegaliśmy, np. żeby był dopracowany specjalny program związany z działaniami, które mają być rekompensatą z tytułu lokalizacji tarczy antyrakietowej – tłumaczy Mieczysław Struk, marszałek woj. pomorskiego.

Ponadto część powiatów należących dzisiaj do województwa pomorskiego zostałaby przyłączona do województwa środkowopomorskiego.

– Byłoby to rozbicie Kaszub, a Kaszubi, można powiedzieć od wieków, starali się, aby być w jednym województwie – mówi Mieczysław Struk.

Zdaniem marszałka utworzenie nowego województwa środkowopomorskiego nie rozwiąże żadnych problemów ziemi słupskiej i ziemi koszalińskiej. Stworzy być może w każdym z tych miast kilkadziesiąt nowych stanowisk administracyjnych, ale nie przyciągnie kapitału, nie zapewni miejsc pracy mieszkańcom.

Śląsk do podziału

Krzysztof Matyjaszczyk, prezydent Częstochowy, w przeciwieństwie do samorządowców szczebla wojewódzkiego popiera pomysł utworzenia województwa częstochowskiego. Zdaniem prezydenta Częstochowa niewątpliwie straciła na pozbawieniu jej w 1999 r. statusu wojewódzkiego.

– Stolice nowych województw, nawet miasta mniejsze od Częstochowy, mają możliwości rozwojowe, z których nasze miasto korzystać nie może. Skoro więc obecnie w Polsce władzę przejęła siła polityczna, której reprezentanci otwarcie obiecują, że chcą powrotu województwa częstochowskiego, to wspieram te działania jako prezydent i częstochowianin, mając nadzieję, że nie są to tylko puste wyborcze i powyborcze obietnice, ale realne chęci i plany – mówi Krzysztof Matyjaszczyk.

Oczywiście dzisiaj sytuacja jest inna niż w 1999 r., ale pomimo tego prezydent uważa, że na powołaniu województwa zarówno miasto, jak i ziemie wchodzące w skład nowego regionu nadal zyskałyby, nie tylko w sensie prestiżowym.

– Dużo, rzecz jasna, zależy od konstrukcji ewentualnego projektu zmian administracyjnych, w każdym razie nie wyobrażam sobie sytuacji, że np. dostajemy województwo, ale którykolwiek samorząd traci na tym np. jakąś pulę środków unijnych. Gminy i powiaty, które mogłyby wejść w skład nowego województwa, powinny dostać od Rządu RP jasny sygnał, że nie muszą się obawiać żadnych negatywnych konsekwencji związanych z ewentualnym wyjściem z obecnych wojewódzkich struktur – wyjaśnia prezydent Częstochowy. (...)