Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

ROZMOWA: Może dojść do załamania finansów JST

W wielu miejscach powstała nadmiarowa infrastruktura, na którą nie do końca stać samorządy. Bez dynamicznego rozwoju i korzystnych rozwiązań redystrybucyjnych na rzecz samorządu, ich sytuacja może być trudna – mówi prof. Jacek Raciborski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Panie Profesorze, miniony rok był ważny dla samorządów, m.in. z powodu wyborów. Jeśli mówi się o nich, to w kontekście PKW, nieważnych głosów itd. Można odnieść wrażenie, że same wyniki nie zostały poddane głębszej analizie. Czego dowiedzieliśmy się po tych wyborach?
Zgadzam się, że te kwestie nie powinny nam przysłaniać zasadniczego sensu tych wyborów i oceny, że one mimo wszystko były sukcesem demokracji lokalnej, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, gdzie ponad 50 proc. mieszkańców poszło do wyborów...

Frekwencja w I turze była jak dotąd najwyższa...

Względnie poprawnie porównywać można frekwencję w wyborach samorządowych od 2002 r., czyli od wprowadzenia bezpośrednich wyborów. I bezpiecznie będzie uznać, uwzględniając różne szczeble samorządu, że od 2006 r. oscyluje ona wokół 46 proc. uprawnionych, czyli jest bardzo podobna do frekwencji w wyborach parlamentarnych. Jest to niewątpliwie dowód zakorzeniania się samorządu terytorialnego w świadomości obywateli. Ważny jest też wzór zróżnicowania frekwencji w wyborach samorządowych. Odmiennie niż w wyborach parlamentarnych jest ona najwyższa w małych gminach
i miastach. Można to interpretować, że im mniejsza społeczność, tym wspomniane zakorzenienie jest silniejsze. Ale rozważyć też trzeba inną hipotezę: wyższy udział mieszkańców małych miejscowości w wyborach samorządowych to konsekwencja większego ich uzależnienia od władz gminy, bo często są one głównym pracodawcą na danym terenie.

Dlaczego postawił Pan tezę, że nie istnieje apolityczność prezydentów miast?

Poprzedziłem tę tezę ogólną uwagą o słabości partii politycznych na najniższym szczeblu samorządu. Partie praktycznie tam nie istnieją i w moim przekonaniu to niedobrze, wbrew temu, co się mówi
o upartyjnieniu, o tym, że samorząd nie powinien być upartyjniony itd. Jeżeli mamy do czynienia z dużą gminą miejską, to powstaje pytanie, jak to życie polityczne tam zorganizować? Jeśli nie partie polityczne, to może mogłyby to być stowarzyszenia, ruchy miejskie, rady osiedli itp. Tylko że są to twory dość efemeryczne, a ich działacze – jak pokazuje praktyka – też często kierują się interesem własnym. Partie polityczne są trwalsze. Zatem przeciwstawiam się tezie, że im mniej partii w samorządzie, tym lepiej dla samorządu.
Natomiast jak ktoś mówi o apolityczności prezydentów miast, to albo żartuje, albo jest ignorantem. Tam, gdzie jest władza, tam jest polityka. Prezydenci miast są nie tylko pełnokrwistymi politykami, ale są także partyjni, chociaż większość z nich ogłasza swoją bezpartyjność. Są formalnie bezpartyjni, ale tak naprawdę budują swoje partie.
Twierdzi Pan, że wyrwanie się włodarzy spod skrzydeł
partii utrudnia ich rozliczanie.
Partie są instrumentem umożliwiającym rozliczanie, bo potrafią wymusić na swoich członkach desygnowanych na ważne funkcje jakieś konkretne działanie albo dymisję, jeśli błędy takiej osoby obciążają partię. W samorządzie w gruncie rzeczy nie ma innego mechanizmu egzekwowania odpowiedzialności w trakcie pełnienia kadencji niż referenda odwoławcze. Niektóre teorie demokracji zakładają, że wyborcy nie powinni się wtrącać do rządzenia w trakcie kadencji i ich rolą jest tylko dokonanie wyboru raz na kilka lat. Teraz jednak dominuje inne podejście, zakładające, że demokracja wymaga systematycznego uczestnictwa i reprezentanci powinni być stale zorientowani na wyborców. Brak partii utrudnia możliwość rozliczania organów wykonawczych również dlatego, że rozdrobnione rady są mało profesjonalne i łatwe do manipulowania. Natomiast partie duże,
z doświadczonym aktywem mają zdecydowanie większe możliwości nadzoru nad działalnością samorządowców. Partie mogłyby łączyć politykę lokalną z polityką na wyższym szczeblu i w mojej ocenie nie ma alternatywy dla partii. Mówię to, chociaż skądinąd uważam polskie partie polityczne za fatalne. Są programowo dość jałowe, wodzowskie, nie są inkluzywne – nie zabiegają o członków, a skoncentrowane są na dzieleniu łupów... Ale tu jest element błędnego koła. Część ich wad to wynik wąskiej bazy członkowskiej i braku realnego zakorzenienia
w lokalnej polityce.

Platforma zabiegała o kilku popularnych prezydentów miast, np. Dutkiewicza.
To jest patologiczne, bo doszło do odwrócenia ról. Rzeczą partii jest desygnowanie kandydatów, rywalizowanie, formułowanie alternatyw. Natomiast tutaj buduje się chore układy, jedna oligarchia jest łączona z drugą, tzn. oligarchia jaką zbudował wokół siebie prezydent miasta, jest łączona z oligarchią partyjną. Dla demokracji bardzo ważne są alternatywy, dlatego te monopole, które zaistniały w wielu miastach, przypominają monopole w gospodarce typu jeden dostawca energii. O ile w gospodarce usiłuje się zwalczać te zjawiska przez antykartelowe ustawodawstwo, to w polityce mamy regres, zaczynamy budować monopole.

Nie jest jednak tak, że częściowo te monopole zostały przerwane? Poznań, Gorzów...
Takich przypadków jest niewiele. Ryszard Grobelny rządził w Poznaniu 16 lat, a w konsekwencji ostatnich wyborów będziemy mieć jeszcze więcej prezydentów, wójtów i burmistrzów, którzy
w ciągu rozpoczętej właśnie kadencji będą rządzić już w sumie 20 lat. Zwracam uwagę, że w takim okresie nawet w reżimach autorytarnych obala się dyktatorów. W okresie PRL przywódcy PZPR Gierek i Jaruzelski rządzili ok. dekadę, a rekordzista Gomułka 14 lat.

Pod Pana redakcją zostały przeprowadzone w 2006 r. badania, z których wynikało, że prezydenci miast, którzy przegrali walkę o reelekcję, nie różnili się od tych, którzy ją uzyskali. Jak można to wyjaśnić?
To były badania Adama Gendźwiłła, który później pogłębiał rozpoznanie tego problemu. U podstaw tych reelekcji nie leżały szczególne sukcesy, jeśli idzie o sferę inwestycji, zatrudnienia itd. To bardziej były kwestie marketingu politycznego, PR, umiejętności prowadzenia stałego dialogu z mieszkańcami. Być może w ostatnich latach zaszły tutaj zmiany, gdyż do samorządu wpłynęły znaczące środki unijne. Sądzę, że właśnie badania Gendźwiłła ostatecznie to wyjaśnią. Póki co zaobserwował on lekki spadek w 2014 r. wskaźnika reelekcji wójtów, burmistrzów i prezydentów w stosunku do 2010 r. W 2014 r. w 1595 gminach wybrano dotychczasowych włodarzy (64,55 proc. ogółu gmin) podczas gdy w 2010 r. takich gmin było 1770 (71,43 proc.). To nadal olbrzymi wskaźnik reelekcji, ale może włączyły się jakieś mechanizmy korekcyjne, może właśnie w tym spadku ujawniają się skutki utraty popularności w wyniku marnotrawstwa w wydawaniu środków unijnych. Warto czekać na publikację Gendźwiłla na ten temat.

Czy jak unijne środki się skończą, te reelekcje mogą być utrudnione? Wielu samorządowców już wyraża niepokój, że zostanie z długami i problemami, takimi jak demografia.
Obawiam się, że koszty tych inwestycji będą olbrzymie. Mamy przecież tutaj do czynienia z wkładem własnym, te obiekty trzeba będzie utrzymać.
W wielu miejscach powstała nadmiarowa infrastruktura, na którą nie do końca stać samorządy. Jeśli nie będzie temu towarzyszył bardzo dynamiczny rozwój kraju i korzystne rozwiązania redystrybucyjne na rzecz samorządu, to ich sytuacja może być trudna. Może dojść do załamania finansów z racji nadmiarowej infrastruktury. Jak patrzę na te skwery, aquaparki w stosunkowo małych miasteczkach, są one oczywiście potrzebne, tylko że nie wszystkich na nie stać.

Czy patrząc na wynik wyborów w Słupsku można w opinii Pana Profesora wyciągać daleko idące wnioski odnośnie zmiany mentalności Polaków?
Jest coś takiego, jak poprawność polityczna, której elementem staje się uznanie, że orientacja seksualna to nie jest przeszkoda do uczestnictwa
w życiu politycznym. Jest to symptom istotnych zmian kulturowych, wzrostu nie tyle głębokiej tolerancji, ile przekonania, że normalny człowiek nie powinien odnosić się niechętnie do osób o mniejszościowej orientacji seksualnej. Nie można jednak moim zdaniem mówić o jakimś gwałtownym przełomie. Tolerancja w tym wymiarze narasta od dawna. Toleruje się dziś wiele zachowań, które kiedyś były publicznie potępiane. Sukces Biedronia był również wynikiem negatywnej oceny rządzącego tam układu. Demokracja
w Słupsku zawiodła mieszkańców i stąd takie ratunkowe nastawienie na kogoś z zewnątrz.

Z inną sytuacją mieliśmy do czynienia w Katowicach, gdzie wieloletni prezydent namaścił swojego następcę, który z łatwością pokonał rywali. Jak Pan ocenia pierwszy przypadek takiej sukcesji?
Ta cesja władzy miała manifestacyjną postać. To pokazuje, jak rozległe mogą być wpływy prezydenta. Oczywiście nie można wykluczyć realnego autorytetu ustępującego prezydenta, znaczenia przywództwa opartego na rzeczywistych sukcesach i przekonaniu mieszkańców, że to jest prawdziwy lider i należy podążać za jego wskazaniami kto ma być następcą. Nie wierzę w dziedziczenie talentów, nie wierzę w talenty, które nie byłyby w pewien sposób instytucjonalizowane w aparatach władzy. W praktyce mamy przemieszanie. Tam, gdzie następują wielokrotne reelekcje, mieszają się rzeczywiste talenty przywódcze i realne osiągnięcia z działaniami opartymi na mechanizmach koteryjności, uzależniania, sterowania mediami itd. Ten repertuar jest bogaty. Podkreślam, są lokalni liderzy,
w przypadku których trwałość ich władzy opiera się przede wszystkim na rzeczywistych sukcesach, ale w moim przekonaniu gdyby istniała realna opozycja, rozwinięte media lokalne, systematyczna kontrola, gdyby kwitło miejskie życie polityczne, to zapewne mielibyśmy tych reelekcji dużo mniej. ­
Rozmawiał
Radosław Święcki

2015-01-26 12:39:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»