Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

BILANS KADENCJI: cz. II Trudne, ale udane cztery lata

Burmistrzowie są zadowoleni z dobiegającej końca kadencji i w przeciwieństwie do wójtów, których zdanie przedstawiliśmy miesiąc temu, nie mają większych obaw związanych z kolejnymi czterema latami.

Samorządowcy zarządzający małymi miastami i gminami miejsko-wiejskimi są w zupełnie innej sytuacji niż wójtowie i prezydenci. Ponieważ nierzadko łączą obszary o różnym charakterze, mieli trudniej przy ubieganiu się o unijne środki. Szukali zatem różnych pośrednich rozwiązań. W dodatku im najbardziej dały się we znaki reformy Jacka Rostowskiego, lecz z tymi problemami też udało im się poradzić, czego najlepszym przykładem jest Sulejówek.

Wyszli z olbrzymiego zadłużenia
– Wyszliśmy z potężnego załamania finansowego, będącego wynikiem nie tylko działań poprzedników, ale i nieszczęsnych zmian ministra Rostowskiego, przez które nasze zadłużenie skoczyło z 58 do 106 proc. Wtedy nagle staliśmy się trzecią pod względem zadłużenia gminą w Polsce – mówi Arkadiusz Śliwa, burmistrz podwarszawskiego Sulejówka.
– Wybrnęliśmy z tego polityką oszczędnościową. Odzyskaliśmy 3 mln zł VAT-u za budowę stadionu, zaś firmie budującej nam kanalizację, z którą się rozstaliśmy, naliczyliśmy 1 mln zł za nielegalne zajęcie pasa drogowego. Zwiększyliśmy też podatek od środków transportu. Pilnowaliśmy mocno przetargów i sami zachęcaliśmy firmy, aby w nich startowały. Dzięki temu konserwacja oświetlenia kosztuje nas teraz trzykrotnie mniej niż na początku kadencji. Oszczędzamy mocno na wydatkach na urząd. Obecnie mamy tylko 46 proc. zadłużenia, a będzie jeszcze mniej.
Jak dodaje burmistrz Sulejówka, inwestycje nie stanęły, bo udało się wybudować kilka kilometrów nowych dróg, kilkadziesiąt kilometrów kanalizacji i przedszkole. A co ważniejsze, gmina będzie mogła wreszcie normalnie inwestować w następnych latach.

Oświata wciąż kosztuje za dużo

– Niektórzy moi radni wręcz mówią, że to była „złota kadencja” dla naszego samorządu. Tak dobrze jeszcze nigdy nie było. Nawet z wdrożeniem ustawy śmieciowej poradziliśmy sobie gładko. Mamy też dodatni przyrost naturalny, dzięki temu nasza gmina przekroczyła w tym roku granicę 18 tys. mieszkańców – cieszy się Ewa Gołębiowska, burmistrz gminy Pilzno na Podkarpaciu. – Z tego co czytam, środków na kolejne cztery lata może być jeszcze więcej, zatem jestem optymistką, jeżeli chodzi o przyszłość.
Burmistrz Pilzna martwi się jednak, że wystąpił problem z wydatkami bieżącymi. Najwięcej pochłania oświata. – Reguły przyznawania tych środków są złe i to nie tylko moje zdanie, ale i wielu innych burmistrzów – podkreśla.

Kryzys wciąż dokucza

Na ciągły wzrost utrzymania kosztów oświaty narzekają też w śląskiej Czeladzi. Według burmistrz ten problem oraz niższe niż zakładało Ministerstwo Finansów wpływy z udziałów w podatkach dochodowych były jednymi z głównych problemów finansowych w samorządach podczas tej kadencji. Do tego doszedł gąszcz niespójnych przepisów, skutkujących różnymi wyrokami w bardzo podobnych sprawach. – Musimy znajdować indywidualne rozwiązania i nigdy na sto procent nie wiadomo, które z nich są dobre i zgodne z prawem – podkreśla Teresa Kosmala, burmistrz Czeladzi.
Burmistrz musiała borykać się nie tylko z kłopotami zostawionymi przez Rostowskiego, ale i długach po poprzedniku. A mimo to gmina zrealizowała inwestycje za blisko 50 mln zł, w tym budowę Galerii Sztuki Współczesnej oraz przedsięwzięcia dotyczące zwiększenia dostępności do uzbrojonych terenów dla inwestycji gospodarczych.
Miasto przygotowało już projekt restrukturyzacji zadłużenia, oparty o program zbywania majątku. Choć z tym jest od kilku lat problem. – Pomimo znacznego potencjału miejskiego kapitału własnościowego (miasto jest posiadaczem prawie 100 ha gruntów do sprzedaży) w dobie kryzysu gospodarczego nie mamy obecnie wystarczających dochodów ze sprzedaży majątku – mówi Teresa Kosmala.

Rostowski zniweczył plany
Dekoniunkturę na rynku nieruchomości mocno odczuł też Sanok. – Miasta często ratują się sprzedażą nieruchomości – podkreśla Wojciech Blecharczyk, burmistrz Sanoka. – A jeżeli nie ma chętnych na nieruchomości, to nie ma pieniędzy. Dawno zrealizowalibyśmy kilka inwestycji, gdyby byli kupcy. Nie udało się nam na przykład sprzedać hali targowej w Śródmieściu i kilku innych działek. Niestety nie mamy takich możliwości finansowych, jak na Mazowszu. Dla nas nie była to więc tak dobra kadencja, jak zakładaliśmy na jej początku.
Mimo to w mieście udało się zrealizować wiele ważnych przedsięwzięć. Sama modernizacja oczyszczalni ścieków z ujęciem wody to 120 mln zł, z czego 65 mln zł pochodziło z dofinansowania. Zrewitalizowano Śródmieście, zbudowano piętrowe parkingi i sporo dróg. Samorządowiec zakładał jednak jeszcze modernizację basenu, do czego nie udało się doprowadzić. Podobnie było z budową ciągu pieszo-jezdnego nad Sanem i drogi średnicowej.
Blecharczyk, jako jeden z nielicznych samorządowców, negatywnie ocenia tę kadencję. – Cztery lata temu nie zapowiadało się, że będzie aż tak źle. Wtedy nie było mowy o zmianie wskaźnika i mieliśmy odważne plany – wspomina. – A na reformy Rostowskiego nałożyły się problemy gospodarcze w Polsce i na świecie.

Między kanalizacją a rybką
O reformie byłego wicepremiera dobrego zdania nie ma też Teresa Połoska, burmistrz małopolskich Ryglic, która najbardziej obawia się centralnej polityki rządu: – O te następne cztery lata z perspektywy burmistrzów będę spokojna, o ile zmieni się wskaźnik
i decyzyjność w programach kierowanych do władz lokalnych, ponieważ to my najlepiej wiemy na co potrzebne są nam pieniądze.
Burmistrz ocenia jednak mijające cztery lata jako dobre (ale i niezwykle trudne), bo udało się zbudować 100 km kanalizacji i przebudować targowisko. Dla bezdomnych utworzono kompleks mieszkaniowy, choć już za własne pieniądze. A sen z powiek najbardziej spędza jej nie minister Rostowski, tylko ekolodzy. To oni przede wszystkim stoją na przeszkodzie, by wybudować zbiornik retencyjny, który gromadziłby nadmiar spływającej z gór wody oraz chronił przed powodzią. Organizacje broniące przyrody skutecznie przez lata blokują inwestycję, gdyż ich zdaniem zagrażałaby ona małej rybce – strzebli potokowej.

Nadrobili mnóstwo zaległości
Podobnie jak w gminie Ryglice, tak i w kaszubskiej gminie Brusy, udała się kanalizacja. Burmistrz Brus Witold Ossowski co prawda martwi się, że szereg działań i inwestycji nie zmniejsza odpływu ludności do większych miast za pracą, ale przynajmniej część z nich myśli teraz o zostaniu, bo standard życia w tej miejsko-wiejskiej gminie stale idzie w górę.
Sam uważa, że ta kadencja była bardzo dobra, choć wymagało to dużego wysiłku, by ani mieszkańcy wsi, ani mieszkańcy miasta nie czuli się pokrzywdzeni. – Jeżeli ktoś potrafił wykorzystać te 4 lata, to one były dobre. Dzięki środkom unijnym i krajowym można było dokonać pewnego przeskoku w czasie, nadrabiając zaległości. My staraliśmy się inwestować w sposób zrównoważony, aby wszystkie miejscowości i sołectwa coś zyskały. A naprawdę trudno gospodarować w gminie,
w której jest 5-tysięczne miasto i do tego rozległe sołectwa.
Mikołaj Podolski

2014-11-14 14:57:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»