Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

BILANS KADENCJI: cz. I Ostatnia dobra kadencja gmin wiejskich?

Wójtowie pozytywnie oceniają mijającą kadencję, ale są pełni obaw przed kolejną. Wskaźnik finansowania i nowe ograniczenia mogą się okazać hamulcem dla rozwoju gmin.

W ciągu mijającej kadencji gminy wiejskie dynamicznie się rozwijały, co ma związek m.in. z wykorzystaniem środków europejskich, ale też stanęły przed wieloma wyzwaniami wynikającymi z nakładania na nie kolejnych zadań. O podsumowanie ostatnich czterech lat poprosiliśmy przedstawicieli samorządów wiejskich.
– To były udane cztery lata dla gmin wiejskich, ponieważ wykorzystały one możliwości, jakie dały im fundusze unijne – uważa Renata Szczepańska, wójt gminy Cisna i członek zarządu Związku Gmin Wiejskich. – Wiele gmin zrealizowało swoje zamierzenia inwestycyjne. Były to też jednak lata trudne, ponieważ dochodziły nowe zadania, wzrastały koszty zarządzania, oświaty i samej administracji, a ustawa śmieciowa wywołała w wielu gminach perturbacje.

Zastój inwestycyjny
Dla wójt Cisnej najważniejsze w mijającym czteroleciu okazały się regulacje finansowe, które wprowadził minister finansów Jacek Rostowski. Jak ocenia, w wielu gminach spowodowało to zastój inwestycyjny ze względu na ograniczenie możliwości zaciągania kredytów. Zestawienie wydatków bieżących z dochodami bieżącymi musiało stać się problemem, który wpłynął również na remonty i koszty utrzymania.
– W naszej gminie wyszło wszystko dobrze, choć nieszczególnie byłam zadowolona z tego, że musieliśmy opodatkować się od dróg – dodaje.
– Spowodowało to zbyt duży wzrost dochodów na jednego mieszkańca, przez co wpadliśmy w janosikowe. Rostowski odszedł, ale nowy minister nie podejmuje jeszcze działań, aby te rzeczy zmienić. Mam nadzieję, że finansowanie gmin i zasady naliczeń subwencji wyrównawczych wcześniej czy później wrócą jako tematy debat publicznych. Nie ukrywam, że liczę na nowe rozwiązania systemowe w finansach. Dobrze by też było, gdyby uproszczono procedury aplikacyjne o środki unijne i wprowadzono nowe rozwiązania w ustawie o zamówieniach publicznych. Kryterium najniższej ceny powoduje, że ceny są na granicy opłacalności dla wykonawcy, co wiąże się z bylejakością robót czy poprawkami.

Oświata pożera za dużo
Zbigniew Blecharczyk, wójt gminy Dubiecko na Podkarpaciu od 1998 r. też dostrzega proinwestycyjny charakter mijającej kadencji, ale i on zauważa niedoskonałości obecnych rozwiązań. Jego zdaniem największy problem tkwi w oświacie. Rozwiązałyby go dodatkowe wyrównania dla nauczycieli, lecz na razie dodatek wiejski wciąż pozostaje tylko dodatkiem.
– Przecież nie możemy zlikwidować wszystkich szkół – argumentuje. – To byłby problem nie tylko dla nas i nauczycieli, ale także i rodziców. Poza tym kłopotem są urlopy dla poratowania zdrowia, kiedy musimy płacić niepracującym nauczycielom. Na razie jednak nie widzę woli politycznej, żeby poprawić tę sytuację.
Zdaniem samorządowca łatwiej byłoby jednak wywalczyć zmiany w przepisach środowiskowych, które utrudniają pole manewru gminom, takim jak Dubiecko, która liczy aż 154 km2, ale jest trudnym terenem. Ponad połowa jej obszaru leży w Naturze 2000, zatem nie ma co liczyć na przemysł. Dodatkowo na tak dużym obszarze trzeba inwestować naprawdę sporo.
– Wciąż kanalizujemy, a jednak w trzech miejscowościach nie rozwiązaliśmy jeszcze tego problemu do końca – mówi wójt. – Nie ukrywam, że chciałbym na tym skupić uwagę podczas kolejnej kadencji, a najważniejsze będzie pozyskanie środków. Mamy zadłużenie na poziomie 51 proc., ale nowy wskaźnik powoduje, że już stajemy przed widmem problemów finansowych. Wydatki bieżące przekraczają dochody i będziemy mogli normalnie funkcjonować tylko jeśli pozyskamy droższe kredyty. Rząd koniecznie musi tu coś zmienić. Jednak zamiast tego mówi się o uszczupleniu janosikowego. Szczerze dziwię się, że interes samorządów jest tak źle postrzegany przez Sejm, skoro posłami zostało tylu byłych samorządowców.
– Pamięć jest bardzo krótka. Czasami żal, że byli samorządowcy zasiadający w ławach sejmowych nie pamiętają, z jakimi problemami się borykali i czego im brakowało. Może dyscyplina partyjna powoduje, że nie można wielu rzeczy zrobić? – zastanawia się Hanna Brejwo, wójt gminy Pszczółki w Pomorskiem. – Dla nas akurat ta kadencja była udana, trochę nam przeszkodził jednak w rozwoju wskaźnik ograniczający możliwość zadłużania. Nazywamy go już „kagańcem”. A przecież gminy wiejskie zadłużają się tylko na zadania inwestycyjne, aby wyrównać szanse mieszkańców i przynajmniej przybliżyć poziom życia do terenów miejskich. My dla przykładu jesteśmy sypialnią dla Gdańska, podczas gdy traktuje się nas gorzej od miasta.

Widmo zatrzymania dofinansowań
Wójt Pszczółek uważa, że z braku odpowiednich środków gminy wiejskie wciąż pozostają pod pewnymi względami zacofane cywilizacyjnie i dalej brakuje im pieniędzy na rozwój podstawowej infrastruktury. – Tymczasem żeby osiedlali się tu ludzie, musimy podnieść komfort życia. Obawiam się jednak, że to jeszcze długo się nie uda. Wiele gmin ma kanalizację w szczątkowych procentach – zaznacza.
– Teraz, po zmianie wskaźnika, wielu gminom może nie wystarczyć na wkład własny do środków unijnych. Gdy patrzę na budżet, jak zaciskamy pasa i jednocześnie na rosnące oczekiwania mieszkańców, to widzę to w czarnych barwach. Obawiam się, że dofinansowania po prostu w pewnym momencie zostaną zatrzymane. Poza tym przez wiele lat, również po wejściu do Unii, uczono nas, że wyścig po środki ma być wyścigiem szczurów. A teraz próbuje się nas przekonać, że musimy współpracować. Nasza gmina znajduje się w obszarze metropolitalnym, przez co stajemy się malutcy i mamy mniejsze szanse na dofinansowania.

Ustawa krajobrazowa zagrożeniem
Leszek Kuliński, wójt gminy Kobylnica, który pełni już czwartą kadencję, ocenia mijające czterolecie jako najlepsze, odkąd pierwszy raz wygrał wybory. Ostatnio udało się pozyskać wiele środków, skanalizować znaczną cześć gminy, rozpocząć duże inwestycje drogowe, przybyło około 30 nowych lokali socjalnych. I to właśnie na budownictwie mieszkaniowym chciałby skupić się włodarz gminy w kolejnych czterech latach.
– Pozyskaliśmy ok. 40 mln zł środków zewnętrznych z różnych źródeł. Wychodzi zatem średnio 10 mln zł na różne inwestycje. Udało się też przekonać mieszkańców do działań ekologicznych, wyposażając 416 domów w urządzenia solarne ze środków unijnych. Natomiast jeśli chodzi o kolejne cztery lata, to mam obawy. Najbardziej bym chciał, żeby rząd nie przeszkadzał wiejskim samorządom. Niestety obecnie niektóre przepisy zmierzają w złym kierunku. Nie mówię nawet o wiatrakach, ale choćby próba wprowadzenia ustawy krajobrazowej może okazać się sposobem na ubezwłasnowolnienie samorządów. Możemy utracić część kompetencji w zakresie władztwa planistycznego.
Wójt obawia się także o podział środków unijnych ze względu na Miejskie Obszary Funkcjonalne, w które włączono gminy ościenne miast. Według niego grozi to konfliktem interesów, ponieważ interes miasta nie zawsze jest tożsamy z interesem wsi.
– Jestem jednak optymistą i mam nadzieję, że kolejne cztery lata pozwolą na jeszcze większą poprawę życia mieszkańców i przeprowadzenie znaczących inwestycji. Chociaż mówi się, że pieniędzy na drogi, których najbardziej potrzeba, ma być nieco mniej niż zakładano – podkreśla wójt.

Fundusz rozwoju
Mariusz Poznański, przewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP ocenia mijające 4 lata jako trudne ze względu na narzucone zadania dotyczące opieki społecznej, wychowania przedszkolnego, mieszkań socjalnych, kolejnych prawnych ograniczeń samorządności, wzrostu wydatków na bieżącą eksploatację i szukania środków na wkład własny do inwestycji. Dodatkowo gminy zajmowały się budową schetynówek i sieci kanalizacyjnej, zatem miały „sporo na głowie”.
– Wprowadzona przez ministra finansów reguła, że wydatki inwestycyjne nie mogą przekraczać dochodów bieżących, ograniczyła dość mocno rozwój gmin. Podczas gdy bez zmiany ustawy wzrost dochodów gmin nie jest możliwy, gdyż na tereny bez dobrych dróg dojazdowych rzadko przychodzi inwestor. Art. 242 i 243 ustawy o finansach publicznych doprowadziły natomiast do mocnego wyhamowania inwestycji. Szacujemy, że ok. 400 lub nawet 500 gmin wiejskich będzie miało poważne problemy z realizacją zadań własnych przez brak nowych źródeł dochodów. Mam wrażenie, że przez działania rządu różnice między obszarami wiejskimi a miejskimi, zamiast się zacierać, w ostatnim czasie tylko się zwiększają. Związek nie składa jednak broni, wciąż stara się o zmianę niekorzystnego prawa i ma nowe pomysły. – W najbliższym czasie będziemy domagać się stworzenia jakiegoś funduszu rozwoju obszarów wiejskich, który mógłby wspierać obszary, które dzisiaj są mocno zaniedbane – mówi przewodniczący ZGWRP.
Mikołaj Podolski

2014-11-14 14:21:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»