Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

WYBORY 2014: Prezydentów stać na polityczną niezależność

Włodarze największych miast mają specjalne miejsce w swoich partiach. Cieszą się dużą niezależnością, ponieważ odpowiadają przed mieszkańcami.

Siłą prezydentów są ich miasta i każdy z nich zdaje sobie z tego sprawę. Mocna pozycja, którą posiadają w swoim ośrodku pozwala im na większą niezależność niż politykom. Posiadają silny mandat społeczny. – Rzeczywiście prezydenci miast mają dość dużą swobodę działania. Wynika to pośrednio z ustawy o bezpośrednim wyborze wójta, burmistrza i prezydenta miasta z 2002 r. Mandat społeczny uzyskany w spersonalizowanych wyborach bezpośrednich jest bardzo silny – mówi Grzegorz Kęsik, doktor nauk politycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Rzeczywiście w miastach często tworzone są bardzo egzotyczne, z punktu widzenia polityki ogólnopaństwowej, koalicje, których architektami są najczęściej prezydenci. Porozumienie ponad podziałami pozwala na rozwój najbardziej ambitnych projektów, gdyż te nie są regularnie blokowane.
– Jednym z moich sukcesów jest zbudowanie współpracy ponad politycznymi podziałami na rzecz rozwoju miasta. W latach 2010-2014 realizowaliśmy w Lublinie prawdziwą ofensywę inwestycyjną. Było to możliwe m.in. dzięki woli działania bez względu na polityczny interes przez osoby i środowiska polityczne, dla których priorytetem jest rozwój Lublina. Dziś dziękuję radnym PO i Wspólnego Lublina (to inicjatywa grupy radnych, którzy dla wsparcia strategii rozwoju Lublina wyszli z klubu PiS i wsparli prezydenta) za umiejętność efektywnej pracy bez politycznego podtekstu – mówi Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.

Partia nie krępuje rąk
Prezydenci i partie funkcjonują niejako w symbiozie. Ugrupowanie daje wsparcie finansowe, popularny prezydent zwycięstwo w wyborach. Czasem jednak prezydentów ciągnie do większej niezależności. Wtedy zwracają wzrok ku komitetom lokalnym, dla których popularny samorządowiec może być fundamentem istnienia, zwłaszcza że nie mają one takich środków finansowych, jak duże partie.
– Komitety lokalne mają w tym względzie „pod górkę”, gdyż finansowanie kampanii opierają głównie na wpłatach osób fizycznych oraz na kredytach. Kiedy jednak urzędujący prezydent miasta ubiega się
o reelekcję, przynależność partyjna (szczególnie jeśli w radzie miasta wspierała go szeroka koalicja) może być problemem i zbędnym balastem. Natomiast wrażenie niezależności i bezpartyjności (co daje komitet lokalny) często wiąże się z szerszym poparciem społecznym – wyjaśnia dr Kęsik.
Inaczej zdecydował Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, który w kampanii odciął się od jakiejkolwiek partii politycznej, jak i od polityki w ogóle. Chociaż może wydawać się to wewnętrznie sprzecznym stwierdzeniem, Truskolaski idzie do wyborów mówiąc „nie jestem politykiem”. Za prezydentem stoi komitet wyborczy, nazwany po prostu Komitetem Truskolaskiego.
– Stworzenie własnego komitetu wyborczego lub pozostanie z partią w przypadku prezydenta miasta ma zawsze charakter indywidualnej decyzji danej osoby. Jeśli dany prezydent czuje się silnie ideowo związany ze swoją dotychczasową formacją, jeśli na gruncie lokalnym dana partia jest kojarzona pozytywnie (ma wysokie poparcie), to prezydent może zdecydować o dalszym kandydowaniu z komitetu partyjnego. Dzieje się tak też w przypadku, gdy prezydent nie wyrobił sobie odpowiednio niezależnego (od swojej partii) zaplecza – jeśli większość współpracowników prezydenta należy do struktur partyjnych i są one w danym mieście mocne – tłumaczy dr Kęsik.

Liczy się skuteczność
– W Polsce mamy wielu świetnych prezydentów i burmistrzów, zarówno reprezentujących partie polityczne, jak i niezależne komitety obywatelskie. Skuteczność działania nie ma nic wspólnego z polityką, to element osobowości, umiejętności zarządzania, szybkiego podejmowania decyzji, myślenia strategicznego. Najbardziej efektywni samorządowcy to osoby w pełni oddane sprawom swojego miasta, którzy podchodzą do swojej pracy w sposób menedżerski, a nie polityczny – mówi prezydent Żuk. Faktycznie mieszkańcy miast często wolą pozostawić walkę polityczną posłom, a na „własnym podwórku” liczą na zgodę i rozwiązywanie problemów. Stąd popularność „apolityczności” w wyborach samorządowych lub okazywanie dalece idącej samodzielności. (bt)

2014-11-13 11:59:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»