Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

Brak planów zagospodarowania przestrzennego to hańba dla samorządu

Brak jakiejkolwiek polityki w zakresie gospodarki przestrzennej zamyka rozwój – mówi sędzia Jerzy Stępień.

­­­Panie sędzio, jest pan jednym z autorów reformy samorządowej wprowadzonej tuż po transformacji 1989 roku. Prosiłbym o dokonanie jej bilansu. Co po tych 25 latach uznałby Pan za sukces, a co za porażkę?
Z całą pewnością weszliśmy na właściwą drogę. Z naszych planów zrealizowane zostało 70 proc. Wiemy, gdzie zostały popełnione błędy, niektóre sami popełniliśmy, inne zostały popełnione później. Teraz jest czas, aby je naprawić.

Jakie to były błędy?
Na pewno ordynacja proporcjonalna, która nie pasuje do samorządu terytorialnego. Za błąd należy również uznać źle zorganizowany system odwołań od indywidualnych decyzji. Chcieliśmy, żeby indywidualne decyzje w całości były rozpatrywane w obrębie gminy. Sejm popełnił błąd tworząc wojewódzkie komisje odwoławcze przy sejmikach, które następnie przekształciły się w Samorządowe Kolegia Odwoławcze. Podzielam głosy, że SKO należą do największych błędów reformy, uważam, że można było stworzyć system, który zamykałby postępowanie administracyjne w obrębie gminy, wówczas szanowano by konstytucję i samodzielność samorządu. Koszmarnym błędem było zlikwidowanie w 1994 r. planów zagospodarowania przestrzennego, brak planów zagospodarowania przestrzennego to hańba dla naszego samorządu i dla naszego państwa. Brak planów zagospodarowania, brak jakiejkolwiek polityki w zakresie gospodarki przestrzennej to cywilizacyjne cofnięcie się o kilka dekad.

Podczas spotkania poświęconego 25-leciu III RP i transformacji wśród twórców pierwszej reformy samorządowej dominowało przekonanie, że zarówno wtedy, jak i dziś niewielką wagę przywiązuje się do samorządu, będącego przecież „trzecią nogą” transformacji 1989 r. Dlaczego tak się dzieje?

Pokolenie ludzi mocno osadzonych w PRL postrzegało samorząd jako niewielką przestrzeń działania (osiedle, trzepaki). Takie wyobrażenie samorządu przez ówczesne elity pozwalało nam niejako przemycić reformę niezauważenie. Niedostrzeganie dziś samorządu może świadczyć o tym, że nauczyliśmy się oddychać nim jak powietrzem, być może zauważylibyśmy jego brak, ale nie potrafimy dostrzec jego pozytywów. Ale jest też druga interpretacja, ku której bardziej się skłaniam. Zarówno media, jak i elity społeczne mają „sienkiewiczowski” stosunek do państwa, liczy się król, natomiast pozostali są nieważni.

W przyszłym roku będziemy obchodzić 25. rocznicę pierwszych w Polsce wyborów samorządowych. Frekwencja wyniosła w nich niespełna 43 proc. Skąd tak niskie zainteresowanie obywateli – de facto pierwszym prawdziwie wolnym – głosowaniem?

Dały o sobie znać pierwsze symptomy niezadowolenia społeczeństwa z reform gospodarczych. Ludzie tracili pracę, padały duże zakłady, pojawiała się niepewność. Nie chcieli brać odpowiedzialności za to co się dzieje, woleli zostać w domu. Nasze społeczeństwo po czasach komunizmu ma syndrom współczesnego niewolnika, który nie interesuje się sprawami publicznymi, a jedyne czego oczekuje to pracy i dobrej płacy za pracę. Bardziej obywatelskie niż społeczeństwo III RP było społeczeństwo II RP, wówczas frekwencja sięgała 70 proc.

W kolejnych wyborach nie było lepiej. Frekwencji nie podniosło wprowadzenie w 2002 roku bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów oraz prezydentów miast....
Nie podniosło, a przede wszystkim zniszczyło nam samorząd. Rada zamiast być miejscem wypracowywania strategii, myślenia o przyszłości stała się dodatkiem do kożucha realnej władzy, która skupiona jest w rękach prezydenta, burmistrza bądź wójta. Włodarz jest zarówno szefem administracji, jak i politykiem, w jego osobie połączono funkcje polityczne i administracyjne, czyli zniszczono podstawową zasadę działania systemu demokratycznego, który polega na rozdzieleniu polityki i administracji. Stało się to z ogromną szkodą dla samorządu.

Co można w tej sytuacji zrobić? Nikt nie podnosi kwestii rezygnacji z bezpośrednich wyborów...
Prezydent powinien być przewodniczącym rady, natomiast należy powołać stanowisko dyrektora gminy i przekazać w jego ręce decyzje w sprawach indywidualnych. Od takiej decyzji można by się
odwoływać do rady. Polityka powinna być skupiona w radzie i w rękach prezydenta, ale nie powinna bezpośrednio przekładać się na administrację. Administracja powinna pochodzić wyłącznie z konkursu. Trzeba czuwać nad jej transparentnością. (rś)

Pełna wersja wywiadu w numerze lipcowym.

2014-07-25 10:57:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»