Michał Wenzel: Protesty młodych ludzi to nowy trend

Stolica Wielkopolski nie jest jednak jedynym miastem, w którym w kwestiach polityki lokalnej głos zabierają młode, lewicujące środowiska.

W marcu głośnym echem odbiła się sprawa warszawskiego squotu Elba. Młodzi ludzie nielegalnie zajęli teren przy ulicy Elbląskiej i uruchomili tam niezależne centrum kultury. Po czterech latach dzierżawca nieruchomości, firma Stora Enso Polska SA, postanowił pozbyć się nieproszonych gości. W obronie squotu setki młodych ludzi manifestowały przed stołecznym ratuszem, a pod apelem do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz podpisali się m.in. Agnieszka Holland i Krzysztof Krauze. Ostatecznie władze samorządowe postanowiły dogadać się ze squotersami. W najbliższych tygodniach Elba ma się sformalizować, a miasto przekaże młodym ludziom lokal, w którym będą mogli prowadzić swoją działalność.

– Sprawa warszawskiego squotu pokazuje, że w konfrontacji z władzą piłka jest po stronie młodych ludzi. Byłem zaskoczony, że ratusz zareagował tak szybko i tak elastycznie – mówi Michał Wenzel, socjolog z SWPS. Warszawa nie jest jednak prekursorem, jeśli chodzi o prowadzenie tego typu dialogu.






– W naszym mieście bez większych problemów dogadujemy się z lokalnymi władzami – mówi Szymon Pietrasiewicz, koordynator lubelskiej Przestrzeni Działań Twórczych TEKTURA, od 6 lat funkcjonującej jako niezależne centrum kulturalne. – Założyliśmy stowarzyszenie, z prawnego punktu widzenia działamy legalnie. Mimo to specyfika naszej działalności jest oparta na tych samych zasadach, co w squotach: wydarzenia kulturalne organizujemy oddolnie, własnym sumptem, nie korzystamy z żadnych dotacji.

Nie wszyscy jednak idą na ugodę z władzami miasta. Członkowie grupy Nic o Nas Bez Nas z Gdańska wybrali konfrontację. Dwa lata temu wręczyli prezydentowi Adamowiczowi medal św. Judy Tadeusza – patrona spraw beznadziejnych. W ten sposób zaprotestowali przeciwko podwyżkom czynszów w lokalach komunalnych. Przez dwa lata przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe toczył się proces przeciwko NONBN. Ostatecznie sąd uznał, że młodzi działacze zakłócili porządek obrad rady miasta, głośno krzycząc z balkonu na widowni. Spór nie jest jednak zakończony – skazani na 860 złotych kary zapowiadają apelację oraz zgłoszenie sprawy do Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

– Młodzi ludzie mają dość systemu neoliberalnego, dlatego szukają przestrzeni alternatywnej, w której nie będą atakowani machiną marketingową, wszechobecnymi reklamami i komercjalizacją – uważa Pietrasiewicz.

Właśnie takie podłoże ideowe ma poznańska manifestacja, planowana na dzień, w którym w stolicy Wielkopolski rozegrany będzie pierwszy mecz EURO. Jej organizatorzy podkreślają, że na mistrzostwach zarobią głównie elity, podczas gdy zwykli obywatele będą musieli złożyć się na spłatę długu, jaki wygenerowały inwestycje, związane z organizacją turnieju. – Za sumę wydaną na poznański stadion, czyli 750 mln zł, można by w ciągu następnych 10 lat opłacać ponad 6 tys. miejsc w żłobkach publicznych – wyliczyli organizatorzy czerwcowej manifestacji. Protest ma mieć charakter ogólnopolski, organizatorzy zapowiadają, że do Poznania przyjadą aktywiści także z innych miast. (mg)