Starosta szczycieński marzy o podróży do Kanady lub na Syberię, koniecznie koleją transsyberyjską. W najbliższym czasie wybiera się na wyprawę wędkarską do Szwecji.
Jarosław Matłach, starosta szczycieński
Jednym z moich ulubionych miejsc jest działka – w wolnym czasie relaksuję się tam, kosząc trawę, co zajmuje mi zwykle 3-4 godziny. Poza tym jako człowiek urodzony na Mazurach uwielbiam tutejsze jeziora i lasy. Jestem tradycjonalistą, kocham kontakt z przyrodą.
Moim pierwszym hobby było wędkarstwo. Już jako mały chłopiec posiadałem kartę wędkarską. Dziś najbardziej cenię wypoczynek na łódce, z wędką w ręku, kiedy to mogę w spokoju przemyśleć różne sprawy związane z pracą. Mam swoją łódkę (zwykłą, drewnianą) na jeziorze Wałpusz w gminie Szczytno. Niedawno zaraziłem się pasją myśliwską – na pierwsze polowanie namówili mnie koledzy. Gdy mam wolny dzień, rano idę na ryby, a wieczorem – do lasu. Moja największa zdobycz myśliwska to dziewięćdziesięciokilogramowy odyniec. Lubię kuchnię myśliwską i sam przyrządzam potrawy z dziczyzny. Moją specjalnością jest gulasz z dzika.
Marzę o podróży do Kanady lub na Syberię, koniecznie koleją transsyberyjską. Póki co przede mną Skandynawia – znajomi ufundowali mi bilet na wyprawę wędkarską do Szwecji. Dzięki temu w wakacje będę miał okazję spróbować swoich sił na szerszych wodach. Jak stamtąd wrócę, mam nadzieję z owocnym połowem, zrobię wielkiego grilla dla rodziny i przyjaciół. Jestem bardzo towarzyskim człowiekiem, lubię przyjmować gości. Gdy nikt do mnie nie przyjeżdża, czuję się chory. (mg)