Czesław Tomalik: Sprzedaliśmy milionom wadliwe produkty, ale je znowelizujemy

Komentuj na Facebooku!




W 2009 r. naszemu Związkowi udało się doprowadzić do naprawienia błędu Sejmu w Karcie Nauczyciela. Gorzki był to sukces, bo dużo wysiłku trzeba było włożyć w naprawę tego, co wcześniej zepsuto. Ale ta historia ustawodawców niczego nie nauczyła. Ostatnio obserwujemy coraz częściej nowelizowanie dopiero co uchwalonych ustaw, np. ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Ktoś powie: może i lepiej, że naprawiają prawo, gdy tylko dostrzegli jego wady. Ale mamy prawo porównywać efektywność państwa do efektywności wielkiego przedsiębiorstwa. Wiele straciłaby firma, która często przyznawałaby się do sprzedania na masową skalę wadliwych produktów – czekałyby ją procesy o odszkodowania, utrata odbiorców, którzy przeszliby do konkurencji. Przecież klientów nie zadowoliłaby zapowiedź „znowelizowania” bubli. Czymże jest ustawa, jak nie produktem monopolisty naturalnego dla milionów odbiorców?

Protesty przeciw wadliwej ustawie „lekowej” i nieszczęsnej umowie ACTA pokazują, że klienci potrafią się zbuntować. Są też dziedziny, w których nie zobaczymy masowych demonstracji. To są te obszary naszego życia społecznego, które większości obywateli nie dotyczą. Rodziny dysfunkcyjne, przemoc w takich rodzinach, dzieci odbierane rodzicom w sytuacjach kryzysowych i wyrokami sądów rodzinnych. W tych dziedzinach widać z jednej strony niesprawność prawotwórstwa, nieudane ustawy i rozporządzenia, a z drugiej strony trudną pracę gminnych ośrodków pomocy społecznej z podopiecznymi. Posłowie i ministrowie wiedzą lepiej, jak urządzić pracę socjalną na terenie gminy, zamiast spytać tych, którzy codziennie nią się zajmują. A z łatwością przychodzi Rządowi i Parlamentowi zrzucanie na samorząd gminny następnych obowiązków i kolejnych wydatków.