Dzień z życia samorządowca... Otolia Siemieniec

5.00-5.30 Zaliczam się do typowych „skowronków”. Budzę się o świcie i od razu sięgam po karteczkę, która leży na nocnym stoliku. Mam na niej listę ważnych urzędowych spraw do załatwienia. Wczesny poranek to dobra pora na weryfikację planu działania. Potem zaczynam się przygotowywać do wyjścia. Prysznic, prasowanie i toaleta zajmują mi sporo czasu, jak to zwykle u kobiet bywa. Mamy z mężem szczęście, gdyż mieszkamy nad samym jeziorem, które nazywa się Juno. Widok płynącej kaczki zostawiającej ślad na wodzie jest bardzo uspokajający i pozwala miło zacząć dzień. W ogródku hasa labradorka Niki (imię dla niej wymyśliła moja wnuczka Ola) i obowiązkowo trzeba ją trochę popieścić. No i trzeba już lecieć do pracy.

7.00-7.30 Droga do urzędu nie jest wcale taka prosta. Niby mam do niego tylko 15 minut piechotą, a samochodem to już można być błyskawicznie, ale... Budowana jest właśnie obwodnica Mrągowa. Tworzą się korki i nie ma na to rady, chodniki też są w przebudowie, więc nieraz piachu do butów się nasypie. W pracy oczywiście mnóstwo obowiązków. Spotkania z mieszkańcami, czasem wyjazdy w teren. Angażuję się w wiele przedsięwzięć. Jestem m.in. przewodniczącą zarządu Związku Gmin „Czyste Mazury”.

17.00-18.00 Gdy wracam do domu, zawsze czeka na mnie obiad. Tak, bo mój mąż, emerytowany wojskowy, bardzo lubi gotować. Czasem przyrządza fasolkę po bretońsku, innym razem rybę z grilla. Podobno najlepsi kucharze to mężczyźni. Ale ja nie żyję po to, aby jeść. Staram się odchudzać i dbać o kondycję. Dlatego namawiam męża na wycieczkę rowerową i ruszamy. Mamy bardzo ładne trasy o długości 45 km. Posiadam też tzw. suchy rowerek w domu, ale na nim jeżdżę sobie przez 10 minut rano. Wielką przyjemność sprawia mi także uprawianie przydomowej działki.

19.00-21.00 Wieczorami zawsze jest coś w domu do zrobienia. Trzeba trochę posprzątać, zająć się praniem. Znajduję jednak czas na poczytanie prasy. Raczej poważnej, informacyjnej. Chętnie sięgam do czwartkowego dodatku „Kurier mrągowski” w „Gazecie Olsztyńskiej”. Tak zwane kobiece pisma mnie nie interesują. Wolę poezję, zwłaszcza dotyczącą naszego regionu. Lubię pooglądać telewizję, głównie wiadomości lub programy Planet czy Discovery.

21.00 Kładę się dość wcześnie, bo jak już wspominałam jestem raczej „skowronkiem”, a nie „słowikiem”.