Pomiary jakości powietrza państwowej sieci Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wskazują, że występuje poprawa jakości powietrza – powolna, ale znacząca. Niestety, Polska wciąż przekracza dopuszczalne normy. W niektórych regionach widać dużą poprawę. Kraków jest takim sztandarowym przykładem – tam emisje zanieczyszczeń do powietrza zmniejszyły się o 50 proc. z racji polityki antysmogowej miasta. Natomiast najmniejsza poprawa jest notowana w niewielkich miejscowościach.
– Patrząc na wymianę kotłów, czy na programy dotacyjne nie ma co otwierać szampana, to jeszcze nie ten czas. Zwłaszcza, że poprzednia zima, i to wszyscy pewnie pamiętają, była bardzo lekka – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego.
– Jak pamiętamy, pierwszego stycznia w Warszawie mieliśmy 19 stopni Celsjusza. W związku z tym paliliśmy w kotłach mniej, ogrzewaliśmy domy nie tak intensywnie. Także ceny paliw, które były wysokie sprawiły, że niektórzy ludzie obniżyli nieco temperaturę w domach – o stopień czy dwa. W związku z tym nie zużywali 5 ton węgla rocznie, tylko powiedzmy 4. To też przełożyło się na poprawę jakości powietrza. Natomiast należy patrzeć na cały układ jakości powietrza – wymiany kotłów z szerszej perspektywy. Może oczywiście lokalnie mamy poprawę, mamy też ciepłe zimy, które są zimami wietrznymi i bezdymnymi – ale równie dobrze może przyjść inwersja, wyżowa pogoda, będzie minus 5 stopni, piękna słoneczna pogoda i będziemy mieli smog w całej Polsce przez dwa miesiące. Tak duży, że w Europie żaden kraj nie będzie się równał. I taka sytuacja wyżowa, inwersyjna jest w całej Polsce łatwa do przewidzenia. Jeśli tak się stanie – będziemy mieli znowu katastrofalną jakość powietrza – alarmuje Siergiej.
Źródło: eNewsroom.pl