Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Artykuły » Felieton

»

Czesław Tomalik komentuje: Fachowcy, których rządzący nie słuchają

Na początku tygodnia nasz Związek przeprowadził dwudniowe spotkanie szkoleniowe kierowników Ośrodków Pomocy Społecznej (OPS) z terenu całego województwa. W naszej 26-letniej historii to najbardziej aktywna grupa docelowa. Pracujemy dla OPS-ów od 2006 r.

Rola organizatora umożliwiła mi po raz kolejny wsłuchiwanie się w wymianę doświadczeń, w koleżeńskie rozmowy o pracy OPS z grupami trudnych klientów – podopiecznych. OPS zajmuje się pracą socjalną, przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, pracą asystenta rodziny, wypłatą świadczeń rodzinnych i zasiłków dla osób o niskich dochodach, współpracą z domami pomocy społecznej i schroniskami dla bezdomnych, funduszem alimentacyjnym, dodatkami mieszkaniowymi, kartą dużej rodziny, stypendiami szkolnymi, a od ponad roku - świadczeniami wychowawczymi 500plus.

Gdy słuchałem kierowników OPS, szczególnie bulwersował mnie fakt, że rządzący nie brali pod uwagę licznie zgłaszanych uwag na temat systemu świadczeń wychowawczych 500plus. Relacje z jednostronnych „konsultacji” wiceministrów i wojewodów z PiS na temat planowanego 500plus kojarzą mi się z podobnymi opisami „konsultacji” projektu reformy oświaty likwidującej gimnazjów, o których opowiadali mi burmistrzowie i wójtowie, naczelnicy wydziałów oświaty i dyrektorzy zespołów obsługi oświaty. Zarówno tam, jak i tu rządzący nie słuchali fachowców z samorządów gminnych, lecz zapatrzeni w swoje obietnice wyborcze parli, aby je zrealizować za wszelką cenę.

W ramach ''konsultacji'' zgłaszane były przez kierowników OPS propozycje, których rząd PiS nie przyjął. Dotyczyły one tego, aby świadczenie 500plus nie było wypłacane w gotówce, lecz w postaci talonów – jak we Włoszech. Roczna obserwacja rodzin wspieranych świadczeniem 500plus potwierdza, że rząd PiS popełnił poważny błąd, bo wprowadzony system działa demobilizująco. W wielodzietnych rodzinach matki nie podejmują zatrudnienia, co przy większej liczbie dzieci byłoby zrozumiałe. Ale ojców w takich rodzinach świadczenie 500plus nie skłania do podejmowania pracy zawodowej. Z kolei powiększona dzietność obserwowana jest głównie w rodzinach pobierających świadczenia wypłacane przez OPS. W ten sposób powielają się w kolejnym pokoleniu postawy uzależnienia od pomocy państwa. Świadczenie 500plus powinno - jak we Włoszech - trafić do rodzin w postaci talonów dla opłacenia wydatków na rozwój dzieci, łącznie z zajęciami pozalekcyjnymi i przyszłymi studiami, a nie na lepsze piwo dla ojca.

Po zmianie rządu w wyborach parlamentarnych w 2019 r. musimy doprowadzić do zmiany podejścia do OPS. Musimy wreszcie zacząć wsłuchiwać się w opinie kierowników OPS.  

Na 28. rocznicę wyborów do Sejmu i Senatu, które odbyły się 4 czerwca 1989 r., tygodnik Newsweek przypomniał wywiad z ekspertem Banku Światowego, który pt. „Jak wróciliśmy do Europy” po raz pierwszy ukazał się w specjalnym wydaniu „Newsweeka” z okazji 25-lecia wolnej Polski.

Dr Marcin Piątkowski mówił o 500 latach spędzonych przez Polskę na peryferiach Europy i 25 latach skutecznego gonienia Zachodu w latach 1989-2014. Powiedział: „Przez 500 lat byliśmy na europejskich peryferiach, „niewolnictwo pańszczyźniane" nie pozwalało na rozwój. Teraz w ciągu ćwierć wieku nadrobiliśmy dystans do Zachodu.”. Dodał: „Jeśli chodzi o wzrost gospodarczy, jesteśmy mistrzami Europy! Przez ostatnie 25 lat podwoiliśmy nasz PKB”.

Ekspert Banku Światowego w rozmowie z dziennikarzem Newsweeka zauważył, że zaimportowanie norm i instytucji z Zachodu „[…] wychodzi nam […] na zdrowie. Nie zawsze byliśmy otwarci na przejmowanie najlepszych wzorców. Szczególnie po XVI w., po naszym „złotym wieku" – proszę to koniecznie zapisać w cudzysłowie – stworzyliśmy sarmacką kulturę, która mało miała wspólnego z wartościami królującymi w Europie Zachodniej. To był w ogóle czas, gdy kontynent europejski przełamał się na dwoje. Zachód poszedł ścieżką handlu, merkantylizmu, później industrializacji, rozwoju burżuazji i mieszczaństwa. A Polska, cała Europa Środkowa, i Rosja poszły ścieżką rozwoju opartego na rolnictwie. […]”,  która skończyła się zepchnięciem Polski na europejskie gospodarcze peryferia. Bo utrwaliła pańszczyznę, „[…] – ‘niewolnictwo pańszczyźniane’. Stworzyliśmy system społeczny, w którym 95 proc. społeczeństwa nie brało udziału w obrocie gospodarczym. Stworzyliśmy mało korzystne dla wzrostu normy kulturowe i sposoby postępowania. Polskie elity – magnateria i szlachta – postrzegały prowadzenie biznesu i robienie pieniędzy jako coś niezgodnego z ich prestiżem społecznym. Ta norma była tak silna, że jeszcze w okresie międzywojennym wiele z największych prywatnych przedsiębiorstw było w rękach cudzoziemców. W polskiej historii, literaturze, nie mamy bohaterów ekonomicznych […].”. O okresie międzywojennym powiedział jeszcze: „II RP osiągnęła duży sukces, łącząc z sobą trzy zabory. Ale nie udało się nadgonić dystansu do Zachodu. […] Nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nieegalitarny to był kraj, jak niewielu miało szansę na wykształcenie. W 1939 r. w całej Polsce mieliśmy tylko 65 tys. studentów!”.

Mówiąc o młodych Polakach Marcin Piątkowski zauważył, że „z globalnego postępu cywilizacyjnego mogą czerpać tak szeroko jak nigdy w polskich dziejach. W XVI w. co roku najwyżej kilkunastu polskich studentów wyjeżdżało za granicę, jak Kochanowski, który studiował w Padwie... A dzisiaj 50 tys. polskich studentów studiuje za granicą. A w sumie mamy 1,5 mln studentów. To jest coś, co będzie pchało Polskę do przodu przez kolejne 50 lat”. Podkreślił: „Mamy najbardziej konkurencyjne pokolenie w polskiej historii. Najlepiej wyedukowane, najbardziej otwarte na świat, zeuropeizowane, zurbanizowane, technologicznie wyrafinowane i otwarte na nowinki. Pokolenie, które jak nigdy dotąd uczestniczy w globalnej cywilizacji, m.in. dzięki temu, że mówi po angielsku.”.

Ekspert Banku Światowego w wywiadzie dla Newsweeka powiedział również: „Polityka rodzinna jest w Polsce bardzo potrzebna, ale nie wierzę, żeby wystarczyła. To nie jest tylko kwestią żłobków, przedszkoli czy urlopów tacierzyńskich, ale także kwestią zmiany normy społecznej, również zaimportowanej z Zachodu, inaczej widzącej rolę kobiety w społeczeństwie. Niemcy wydają wielokrotnie więcej na politykę prorodzinną niż Polska i mają wskaźnik dzietności dokładnie taki sam – 1,4. Nie chodzi więc tylko o pieniądze. Węgry są poniżej nas, Hiszpania i Włochy także, średnia w OECD to 1,7 dziecka na kobietę. Dlatego uważam, że w przewidywalnej przyszłości trudno będzie nam osiągnąć nawet prostą zastępowalność pokoleń.”.

zgso@zgso.org.pl

2017-06-07

powrót

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

27 marca, Warszawa, Posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, https://www.gov.pl/web/

27-28 marca, Warszawa, Forum Finansowania Agrobiznesu, https://pisb.pl/


Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»