Olga Johann: Radny musi umieć bronić własnego zdania

Być może w mało ważnych sprawach nie jest to konieczne, ale w tych kluczowych – tak. Radni nie są przecież osobami prywatnymi, ale reprezentują pewną grupę ludzi. Niestety, zdarza się, że członkowie rady najpierw wypowiadają się na jakiś temat w określony sposób, a potem głosują zupełnie na odwrót. A przecież radny realizuje program danej partii, za którą stoją wyborcy. Jeśli się z nim nie zgadza, powinien wystąpić z ugrupowania. Chodzi o to, żeby ludzie zapisywali się do partii dlatego, że popierają dany program, a nie dlatego, że tym sposobem można szybko zrobić karierę. Czasem tak się właśnie zdarza, że ludzie zapisują się do partii politycznej jedynie po to, żeby realizować własne cele. To jest pewne zafałszowanie, nieuczciwość. Oczywiście można dyskutować, negocjować, zmieniać poglądy, ale trzeba robić to z otwartą przyłbicą.

Może się zdarzyć, że w jawnym głosowaniu radny zagłosuje „pod publiczkę”, ale wcale nie musi tak być. Po pierwsze głosując w sposób „niepopularny” radny może popierać jakąś konkretną grupę osób, która go wybrała i domaga się jakichś rozwiązań. Jest jeszcze opcja głosowania wbrew oczekiwaniom swoich wyborców – wtedy trzeba ich przekonać i wytłumaczyć im, dlaczego głosuje się w dany sposób. Na szczęście obywatele mogą przychodzić na sesje rady miasta. Już teraz, gdy głosowanie jest jawne, dostajemy listy od mieszkańców, którzy pytają, dlaczego zagłosowaliśmy w określony sposób. To uczy odpowiedzialności i odwagi. Niestety, niektórzy ludzie są tchórzami, ale jak wybiera się działalność publiczną, trzeba umieć bronić zdania swojego i reprezentowanej przez siebie grupy. Ogólnie rzecz biorąc idea jawnych głosowań jest pozytywna z punktu widzenia demokracji.

Olga Johann,
wiceprzewodnicząca Rady m.st. Warszawy