Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Artykuły » Samorząd na świecie

»

Olimpiada nauczyła nas żyć bez samochodu

O tym, co w życiu Vancouver zmieniła Olimpiada i w jaki sposób władze miasta rozwiązują problemy z komunikacją rozmawiamy z burmistrzem Vancoucer Gregorem Robertsonem.

\"\"Gregor Robertson
burmistrz Vancouver

Gregor Robertson urodził się w 1965 roku. Uzyskał dyplom licencjata filologii angielskiej w Colorado College. Planował karierę lekarską i rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie British Columbia. Wspólnie z żoną żeglował po Pacyfiku przez 1,5 roku. Zamieszkali na farmie w Nowej Zelandii. W wieku 25 lat Robertson wrócił do Kanady i został współzałożycielem firmy Happy Planet, producenta organicznych soków owocowych.
Gregor Robertson był radnym Vancouver-Fairview, przedstawicielem Nowej Partii Demokratycznej prowincji British Columbia. Od 2008 roku jest burmistrzem Vancouver.
Gregor Robertson ma żonę i czworo dzieci. W wolnym czasie jeździ na rowerze i gra w piłkę nożną.


Andrzej Gniadkowski: Zdaniem The Economist Vancouver jest najlepszym miejscem do życia. Z czego to wynika?
Gregor Robertson: Posiadamy wszystko, co powinny mieć nowoczesne demokracje – publiczną opiekę zdrowotną i mocny system edukacji. Oczywiście mamy również piękne miasto, które cały świat mógł podziwiać w trakcie relacji z Igrzysk Olimpijskich. Fakt, że żyjemy w otoczeniu oceanu, lasów i gór wywiera duży wpływ duchowy i emocjonalny na wszystkich mieszkańców. Vancouver posiada także aktywnych obywateli (słyniemy z protestowania) i silnych, zaangażowanych przywódców. Zrobiliśmy wszystko, aby wykorzystać ten naturalny kapitał w jak największym stopniu – poprzez ekologiczne inicjatywy, w której to dziedzinie jesteśmy liderami kontynentu oraz gospodarkę skoncentrowaną na „zielonym” biznesie i zrównoważonym rozwoju. Dzięki temu, wytworzyliśmy ducha przedsiębiorczości, który przenika wszystkie dziedziny życia – od kuchni po budowę społeczności lokalnych.

AG: Myśli Pan, że organizacja Olimpiady miała duży wpływ na miejsce w rankingu?
GR: Nie bezpośrednio. Igrzyska spowodowały, że nasze inwestycje miały nieprzekraczalny termin. Były też okazją do koncentracji na kwestiach, które chcieliśmy pokazać światu, takich jak ekologiczne inicjatywy, marka Zielonej Stolicy i publiczny program rozwoju sztuki. Wszystko to miało swój wkład w naszą pozycję w rankingu, ponieważ powoduje, że Vancouver jest jeszcze lepszym miejscem do życia.

AG: Czy Olimpiada zmieniła coś w życiu miasta?
GR: Przede wszystkim nauczyliśmy się, że można żyć bez samochodu. Paradoksalnie, ograniczenia ruchu spowodowane przyjazdem wielu kibiców miały swoje dobre strony. Liczba pasażerów komunikacji miejskiej wzrosła dwukrotnie, ludzie jeździli na rowerach i chodzili pieszo. Firmy działające na ulicach zamkniętych dla ruchu chcą teraz zwiększyć liczbę dni bez samochodów.

Udowodniliśmy też, że mimo naszej narodowej obsesji bycia uprzejmym i poprawnym, potrafimy wyjść na ulice i spontanicznie, razem przeżywać to, co dzieje się w mieście.

Co ważne, dzięki temu, udało się nam także odnaleźć w końcu pewien nieuchwytny i brakujący element: nasz głos jako miasta. Podsumowałbym to słowami slamowego poety, wypowiedzianymi w trakcie uroczystości otwarcia Olimpiady: „jesteśmy eksperymentem, który dla odmiany się udał”. Z wielką dumą dzielimy się tą nowiną ze światem.
 
AG: Jednym z nielicznych problemów, o których mówi się w kontekście miasta, są bezdomni. Czy ma pan jakiś pomysł na pomoc tym osobom?
GR: Przezwyciężenie kwestii bezdomności to jeden z naszych priorytetów. Zobowiązaliśmy się wyeliminować zjawisko życia na ulicy do 2015 roku. W dniu objęcia władzy ogłosiliśmy otwarcie pierwszego przytułku, a pod koniec pierwszej zimy dysponowaliśmy już miejscami dla prawie wszystkich bezdomnych. Oczywiście naszym celem nie są tymczasowe przytułki, choć stanowią one niewątpliwie ważny krok, ale zapewnienie mieszkań na stałe. To zajmie trochę czasu, ale współpracujemy już z innymi szczeblami władz i prywatnym sektorem, aby zapewnić powstanie odpowiednich domów dla wszystkich.

Jesteśmy jedynym członkiem G8, który nie posiada krajowego programu mieszkaniowego. Cały czas walczymy, żeby to zmienić. Chociaż stoimy w obliczu dramatu bezdomnych, musimy równocześnie radzić sobie z nieustającymi problemami wywołanymi faktem niewystarczającej liczby powstających domów czynszowych. To również musi ulec zmianie.

AG: Miasto reklamuje się jako „Zielona Stolica” i słynie z parków oraz dbałości o środowisko naturalne. Czy w najbliższym czasie planują państwo jakieś inwestycje w tym sektorze?
GR: Naszym celem jest zdobycie w ciągu najbliższych dziesięciu lat pozycji najbardziej ekologicznego miasta świata. Będzie to dobre dla Vancouver z punktu widzenia społecznego i ekonomicznego, a także wpisuje się w przywiązanie miasta do idei zrównoważonego modelu życia. Nasza planeta potrzebuje zdecydowanych ruchów ze strony miejskich władz, i takie właśnie zamierzamy zrobić.

Do najważniejszych kroków należy biznesowy program „Zielona Stolica”, udział w programie Carbon War Room i utrwalenie systemu komunikacji, który sprawdził się podczas Olimpiady. W przyszłym miesiącu startuje, od dawna oczekiwany, program sąsiedzkiego kompostowania. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy rozpoczniemy planowanie działań i angażowania mieszkańców w celu zdobycia w 2020 r. tytułu najczystszego miasta, tak abyśmy mogli naprawdę wziąć się do pracy.

AG: Jakiś czas temu kontrowersje wzbudziło zamknięcie dla ruchu samochodowego jednej z ulic. Czy rzeczywiście spowodowało to jakieś straty ekonomiczne?
GR: Choć pojawiły się pewne ekonomiczne wyzwania, decyzja spotkała się z wyjątkowym uznaniem ze strony mieszkańców. Późniejsze badania wykazały poparcie 82 proc. respondentów. Odczekamy jeszcze rok, aby upewnić się, czy zapewniamy firmom odpowiednie wsparcie. Trudno bowiem stwierdzić, jak duży wpływ na problemy przedsiębiorców wywarła globalna sytuacja ekonomiczna. Było to przecież pierwsze lato recesji.

W 2011 r. zamknięcie dla ruchu samochodowego wprowadzamy już na stałe. Rada miejska przegłosowała ten pomysł na początku lutego. Sukces, jaki osiągnęły przestrzenie dla pieszych utworzone na czas Olimpiady, spowodował, że dużo łatwiej jest nam zdecydować się na dalsze kroki w tej dziedzinie.

AG: Jaki jest cel tworzenia stref pieszych?

GR: Wydajne korzystanie z miejskiej przestrzeni. Pomimo wielkich osiągnięć w kwestii oferowania atrakcyjnych warunków życia i ograniczenia emisji dwutlenku węgla, jedna trzecia Vancover jest wciąż wyłożona brukiem. W czasie tygodnia, gdy setki tysięcy ludzi jeździ do szkoły i pracy, przeznaczenie dużej ilości przestrzeni na komunikację miejską jest rozsądne, ale w trakcie weekendu, zwłaszcza latem, istnieje duży popyt na przestrzeń rekreacyjną, kulturalną i publiczną.

To idealna funkcja właśnie dla ulic. Chcemy ułatwić korzystanie z przestrzeni przylegającej do domów i swobodne przechodzenie na drugą stronę ulicy. Buduje to więź pomiędzy sąsiadami i łączy społeczności. Natomiast szerokie ciągi komunikacyjne, niedostępne dla pieszych dzielą miasto i społeczności. Dlatego na weekendy planujemy zamykać wybrane ulice i tworzyć na nich strefy piesze.


Forum Samorządowe nr 3/40

powrót

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

24 kwietnia, Warszawa, Konferencja "Kapitał obywatelski społeczności lokalnych", https://frdl.org.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»