Żadna wiejska szkoła nie powinna być zlikwidowana. Najlepszym rozwiązaniem jest przejęcie placówki przez stowarzyszenie.
Komentuj na Facebooku!

Chodzi oczywiście o utrzymanie miejsc pracy, komfort życia mieszkańców, ułatwienie dostępu do nauki dzieciom – ale tak naprawdę wiejska szkoła jest czymś więcej, niż placówką edukacyjną. W przypadku najmniejszych, a więc z reguły wiejskich placówek trudno przecenić ich rolę społeczną. Doświadczenie innych krajów pokazuje, że gdy znika szkoła, młodzi wcześniej czy później przenoszą się tam, gdzie rodziny mają lepsze warunki życia. A starzejąca się miejscowość jest skazana na wymarcie. Budowa oczyszczalni i dróg czy rewitalizacja ryneczków we wsiach bez szkół to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Innymi słowy – utrzymanie szkoły powinno być traktowane przez samorząd jak każda inna inwestycja. Ale prowadzenie jej powinno być oddane stowarzyszeniu.
Rzecz jasna uspołecznienie szkoły wiąże się z kompromisami i wyrzeczeniami. Nauczyciele nie tylko stracą przywileje wynikające z Karty Nauczyciela, ale też muszą liczyć się z redukcją zarobków – zaczną podlegać kodeksowi pracy, zgodnie z którym ich wynagrodzenia ustala pracodawca. Ciężka praca czeka również mieszkańców powołujących stowarzyszenie – prowadzenie szkoły to nie tylko bieżąca administracja, ale też biurokracja, remonty, inwestycje, zdobywanie środków. I ciągły ferment umysłowy – bo taka szkoła musi być atrakcyjna, czyli „opakowana” w dodatkowe zajęcia, kółka zainteresowań, imprezy, tak, by żyła również po lekcjach.
Oczywiście przekształcenie musi być przeprowadzone rozważnie. Kluczowa jest forma zmiany. Prawo dopuszcza likwidację szkoły i powołanie nowej lub jej przekazanie; my jesteśmy zwolennikami pierwszego rozwiązania. Likwidacja – to brzmi fatalnie, ale jest korzystniejsza i bezpieczniejsza i dla gminy, i dla stowarzyszenia. Chodzi o to, że szkoła przekazana bez likwidacji może wrócić do gminy, jeżeli społecznicy natrafią na pierwsze trudności i w takiej sytuacji samorząd znów stanie wobec konieczności wygospodarowania środków na pensje z Kartą Nauczyciela i – ewentualnie – kolejnego podejścia do redukcji wydatków na oświatę. Z kolei likwidacja placówki i powołanie nowej oznacza, że nauczyciele i mieszkańcy biorą na siebie pełną odpowiedzialność i muszą się całkowicie zaangażować.
Alina Kozińska-Bałdyga,
prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych
fot. ewelina_zubek