3 pytania do… Marcina Sroczyńskiego

Marcin Sroczyński, zastępca prezydenta Łomży, woj. podlaskie

Najciekawszy klient...
Przed kilkunastoma laty z Izraela bądź Stanów Zjednoczonych przyjechał do Łomży pewien pan, który odwiedził mnie w ratuszu i zauroczył swoją opowieścią. Okazało się, że ten pan mieszkał w Łomży przed drugą wojną światową, dwie kamienice od ratusza. Jego ojciec był radnym i wspólnie odnaleźliśmy go na zdjęciu przedwojennych radnych. Pan opowiadał o swoim dzieciństwie spędzonym w wielokulturowej Łomży, jak z kolegami bawił się na bruku. Opowiadał o starej zabudowie miasta i atmosferze tamtych lat. Spotkanie te było bardzo ciekawe.

Najnudniejsze zajęcie w pracy...
Podpisywanie wniosków unijnych jest według mnie najnudniejszym zajęciem w pracy. Zdarza się niekiedy, że wniosek ma kilkaset stron pisanych dwustronnie. Muszę wtedy podpisać każdą ze stron niebieskim długopisem lub piórem. Nawet jak po jednej ze stron jest jedno słowo lub znak interpunkcyjny to muszę tę stronę podpisać. Dodam jeszcze tylko, że zazwyczaj wnioski liczą po cztery egzemplarze, więc wiele godzin mam wtedy z głowy.

Najważniejszy dzień w roku...
Najważniejszy dzień w roku wiąże się bezpośrednio z najbliższą rodziną. Trzeci rok z rzędu jest to 3 listopada, dzień w którym urodziły się moje dzieci-bliźniaczki, chłopiec i dziewczynka. Mam już starszego syna i jego dzień urodzin jest dla mnie równie ważny.
Rodzina jest dla mnie najważniejsza i daje wiele radości, a dzięki bliźniaczkom jest jej jeszcze więcej.