Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»




Tomalik: Sukces sił prodemokratycznych i rozsiewanie nieufności w sprawie wyborów

Drodzy Czytelnicy Forum Samorządowego, podczas I tury wyborów samorządowych byłem mężem zaufania przy komisji wyborczej. Wybory skłoniły mnie do przemyśleń. Cieszy mnie sukces sił prodemokratycznych, ale martwi podważanie zaufania do systemu wyborczego występujące w różnych państwa świata.

Bardzo ucieszył mnie piątkowy artykuł w OKO.press pt. «Ponad 7 mln ludzi broni samorządów przed PiS. Lubnauer: „Daliśmy ludziom nadzieję”». Czytamy w nim:

„W piątek w Sejmie liderzy sześciu partii opozycyjnych zapowiedzieli, że będą tworzyć koalicje w dziesięciu sejmikach wojewódzkich, w których mają na to szanse. „Tam, gdzie jest to możliwe, będziemy bronić samorządu” - zapewniał Grzegorz Schetyna (PO). Obok niego stanęli Katarzyna Lubnauer (Nowoczesna), Barbara Nowacka (Inicjatywa Polska), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL), Włodzimierz Czarzasty (SLD) i Elżbieta Bińczycka (Unia Europejskich Demokratów). […] Według danych PKW spośród 30 mln uprawnionych do głosowania głosowało 16,5 mln osób (dokładnie 16 552 627), głosów nieważnych w wyborach do sejmików było 6,72 proc. Oznacza to, że głosów ważnych było 15 440 299. Wynik w procentach, wg danych PKW wynoszą: KO - 27 proc.; PSL - 12,1 proc.; SLD - 6,6 proc. Daje to razem 45,7 proc. Pozostali uczestnicy koalicji sześciorga nie mieli odrębnych kandydatów do sejmików. Oznacza to, że koalicja sześciu sił politycznych wypowiada się w imieniu 7 milionów 58 tysięcy 45 głosujących. Na PiS głosowało 5 mln 265 tys. 142 osoby.”.

Z kolei ostatniej nocy z niedzieli na poniedziałek napłynęły nieoficjalne wyniki drugiej tury wyborów z miast. To wszystko w połączeniu z wynikami wyborów w pierwszej turze napełnia nadzieją. Wybory samorządowe to dużo więcej niż sondaż opinii. Oznaczają, że istnieje realna szansa na zmianę w naszym kraju. Zapowiadają, że siły prodemokratyczne mogą uzyskać sukces w kolejnych wyborach: w maju 2019 r. do Parlamentu Europejskiego i w październiku 2019 r. do Sejmu i Senatu.

***

Jako mąż zaufania w jednym z miast woj. śląskiego pilnowałem przestrzegania prawa wyborczego na kluczowym etapie. Obiektem mojej obserwacji było zwłaszcza protokólarne przekazanie przez komisję „dzienną” dla komisji „nocnej”: urny wyborczej, spisu wyborców i niewydanych kart do głosowania, a następnie liczenie głosów - zakończone o godz. 2:45.

***

Warto przypomnieć, skąd wzięły się dwie komisje wyborcze. Źródeł tego rozwiązania należy szukać w wydarzeniach z ostatnich czterech lat, a zwłaszcza w politycznych zarzutach prawicy do przebiegu wyborów samorządowych z 2014 r. Twierdzenia polityków PiS-u o rzekomych fałszerstwach wyborczych nie zostały potwierdzone przez sądy powszechne.

W 2015 r. wybory prezydenckie i parlamentarne odbyły się po ujawnieniu nagrań kelnerów z dwóch restauracji, przy kanonadzie zarzutów o „Polsce w ruinie” i straszeniu uchodźcami z krajów muzułmańskich. Sam tego doświadczyłem w Warszawie w październiku 2015 r. w dniu poprzedzającym wybory do Sejmu i Senatu w czasie wieczornego pobytu w kościele św. Anny na Krakowskim Przedmieściu w pobliżu Pałacu Prezydenckiego. Wówczas jakaś nieznana mi starsza pani z pretensją zwróconą w moją stronę zaczęła wewnątrz kościoła głośno wyrażać swoje obawy przed rzekomo grożącym Polsce masowym napływem muzułmańskich uchodźców. Byłem zaskoczony tym zajściem, a dopiero po ogłoszeniu wyników niedzielnych wyborów zrozumiałem, że ta pani padła ofiarą twierdzeń szerzonych przez media kierowane przez o. Tadeusza Rydzyka, które przyczyniły się do zmiany rządów.

Partia PiS Jarosława Kaczyńskiego z grupą Zbigniewa Ziobry i grupą Jarosława Gowina objęła w kraju władzę mimo nie uzyskania bezwzględnej większości głosów. Przypomnijmy, że w 2015 r. w wyborach do Sejmu za PiS było 37,58 % głosujących, a w wyborach do Senatu za PiS było 39,99% głosujących. Stało się to przy frekwencji w wyborach do Sejmu - 50,92 %, i przy frekwencji do Senatu - 50,91 %. PiS w wyborach do Sejmu w 2015 r. otrzymał niższe poparcie niż PO w wyborach w 2007 r. (do Sejmu PO otrzymało 41,51 % przy frekwencji 53,88 %) i niż SLD-UP w wyborach w 2001 r. (do Sejmu SLD-UP otrzymało 41,04 % przy frekwencji 46,29 %).

***

Partia rządząca wróciła do swoich zarzutów z 2014 r. przy forsowaniu zmian w prawie wyborczym. W ustawie z 11 stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania niektórych organów publicznych (Dz.U. z 2018 r. poz. 130) rządzący zdecydowali o nowej organizacji wyborów, wyrażając nieufność do kluczowych elementów dotychczasowego systemu.

Projekt ustawy uchwalonej ostatecznie 11 stycznia 2018 r. został zgłoszony przez grupę posłów Prawa i Sprawiedliwości w dniu 10 listopada 2017 r. (druk sejmowy nr 2001). Posłowie, którzy zgłosili projekt ustawy, pisali w uzasadnieniu m.in.: „[…] Projekt zakłada także usunięcie ze składu obwodowych komisji osoby wskazanej przez wójta spośród pracowników samorządowych gminy lub gminnych jednostek organizacyjnych. Zgodnie z propozycją prawo zgłaszania kandydatów na członków terytorialnych i obwodowych komisji będą miały komitety wyborcze utworzone przez partie polityczne bądź koalicje partii politycznych […].W każdej gminie zgodnie z projektem mają działać urzędnicy wyborczy powoływani przez Szefa Krajowego Biura Wyborczego. Urzędnicy wyborczy będą tworzyć Korpus Urzędników Wyborczych. […] Właściwy miejscowo wójt będzie zobowiązany do zapewnienia warunków pracy umożliwiających prawidłowe wykonywanie zadań przez urzędników wyborczych.[…]”.

Obok utworzenia dwóch komisji wyborczych i korpusu urzędników wyborczych zamiast dotychczasowego zaangażowania urzędu gminy - spektakularnym wyrazem braku zaufania był pomysł zainstalowania we wszystkich lokalach wyborczych łącznie ponad 30 tysięcy kamer internetowych. I te pomysły PiS-u stały się źródłem problemów z nową organizacją wyborów samorządowych.

***

Po ogłoszeniu przez PiS projektu zmian w prawie wyborczym w listopadzie 2017 r. poznaliśmy obawy wyrażane przez sędziów z Państwowej Komisji Wyborczej i przez Rzecznika Praw Obywatelskich. W dniu 21 marca 2018 r. byłem na posiedzeniu sejmowej Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, na którym stan przygotowań do wyborów został poddany miażdżącej krytyce przez posłów opozycji z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. A wszystko to było na mniej niż osiem miesięcy przed terminem wyborów pod rządami nowego prawa wyborczego uchwalonego 11 stycznia 2018 r., z nowym korpusem urzędników wyborczych, podwójnymi składami komisji wyborczych (osobna do czuwania nad przebiegiem głosowania i osobna do liczenia głosów) i nowym systemem kamer do monitoringu wizyjnego transmitowanego w internecie.

Pamiętamy, co zdarzyło się potem. Państwowa Komisja Wyborcza musiała redukować liczbę urzędników wyborczych dostosowując ją do realiów, tj. do małej liczby chętnych. PiS musiał znowelizować Kodeks wyborczy usuwając pomysł z kamerami internetowymi. Przeważyły zastrzeżenia Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych z kwietnia 2018 r. Była to odpowiedź GIODO na wątpliwości PKW, co do zgodności przepisów Kodeksu wyborczego dotyczących transmisji i nagrywania prac obwodowych komisji wyborczych z przepisami ogólnego rozporządzenia o ochronie danych (tzw. RODO), które miało wejść w życie 25 maja 2018 r. Na koniec swojego stanowiska GIODO przestrzegł: osobom, których dane będą przetwarzane niezgodnie z RODO, od 25 maja 2018 r. przysługiwać będzie odszkodowanie.

***

Trudno powiedzieć, jak działanie kamer internetowych w lokalach wyborczych wpłynęłoby na zachowania milionów wyborców. Jako mąż zaufania mogę sobie wyobrazić wpływ takich kamer na wykonanie pracy przez 8-osobową „nocną” komisję, gdyby była obserwowana przez internet. Na pewno nie przyczyniłoby się do usprawnienia jej pracy i to w sytuacji, gdy samo przekazywanie dokumentów przez komisję „dzienną” dla komisji „nocnej” spowodowało dodatkową stratę czasu.

Głównym problemem komisji „nocnej” był błąd popełniony przez komisję „dzienną”. W urnie znaleziono o jedną kartę do wyborów do sejmiku więcej, niż wynikało z protokołu komisji „dziennej”. Komisja „dzienna” przyjęła przed wyborami o jedną kartę do głosowania więcej, niż odnotowała w protokole. I na czym niby miałaby polegać przewaga systemu z dwiema komisjami nad wcześniej obowiązującym? Że komisje spierały się między sobą?

***

Dla mnie powodem do zmartwień jest sianie nieufności wśród wyborców do systemu wyborczego przez prawicowe środowiska w różnych państwa świata. W Polsce źródłem są działania PiS, w innych państwach, od USA po Indie - akcje podobnych ugrupowań.

Podważa się zaufanie do środowiska sędziowskiego. Dotąd Państwowa Komisja Wyborcza składała się z sędziów. Sąd Najwyższy w Polsce ostatecznie decyduje o uznaniu wyniku wyborów. Wiemy, że w Polsce kampania PiS-u i prezydenta Andrzeja Dudy przeciwko środowisku sędziowskiemu była wymierzona w istocie w konstytucyjne organy władzy niezależne od większości parlamentarno-rządowej, które chce się podporządkować. W Turcji prezydenta Recepa Tayyip Erdogana pretekstem do usunięcia tysięcy niezależnych sędziów był wojskowy zamach stanu w 2016 r. W Indiach wyroki federalnego Sądu Najwyższego są atakowane przez rządzącą partię prawicową.

Ale spójrzmy, co jest społecznym skutkiem takich działań.

W dużej grupie państw świata, w których o sprawowaniu władzy decyduje się w wyborach powszechnych, widoczne są dwa plemiona, niewiele różniące liczebnością. Tak, jak w Polsce: PiS i anty-PiS. Agresywne działania jednej strony wywołują mobilizację drugiej. Jutro w wyborach do Kongresu USA zobaczymy skutki takiej mobilizacji. Po dwóch latach rządów Donalda Trumpa popierający go Republikanie mogą stracić większość w Kongresie na rzecz Demokratów.  Obserwujemy zmienne sondaże we Francji (rywalizacja między partią prezydenta Emmanuela Macrona a ugrupowaniem Marine Le Pen) i w Niemczech (koalicja CDU-CSU-SPD a Alternatywa dla Niemiec). Widząc te dwa plemiona, rosyjski prezydent Władimir Putin z radością zaciera ręce.

***

Problemy z wyborami w różnych państwach świata dostrzegają nasi przyjaciele z innych kontynentów. Gdy do koleżanki z Afryki Zachodniej  wysłałem whatsappa o treści: „Teraz piszę artykuł o problemach z wyborami na całym świecie.” (Now I am writing an article about problems with elections around the world.) studentka i przewodniczka turystyczna z Gambii napisała: „That's a good move of yours because a lot of countries are now encountering difficulties with elections and most of them can't figure out their problems neither solutions to it, …keep it up.” (To dobry ruch z Twojej strony, ponieważ wiele krajów boryka się obecnie z trudnościami w wyborach, a większość z nich nie jest w stanie rozgryźć ich problemów …ani ich rozwiązać.)

***

Przez agresywną propagandę w mediach tradycyjnych i mediach elektronicznych, ale też prowadzoną z ambon i salek parafialnych, niszczone są autorytety, do których moglibyśmy się odwołać w przypadku zaistnienia sporów. Dla ich rozstrzygania mieliśmy w Polsce instytucję niezawisłych sądów. Wspominam do dziś niezwykłą sytuację: będąc gościem honorowym Kongresu Edukacja i Rozwój w Warszawie wziąłem udział w grupowej wizycie w siedzibie Sądu Najwyższego akurat 19 października 2018 r. Czyli w dniu pamiętnej decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o zamrożeniu zmian wprowadzanych przez Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego i o przywróceniu do orzekania sędziów Sądu Najwyższego usuniętych na przymusową wcześniejszą emeryturę.

Skutkiem agresywnej polityki jednej strony nie będzie wspólnych obchodów 100-lecia niepodległości Polski. Nie widać już jednej wspólnoty narodowej. Powstały głębokie podziały. Trudno będzie to zmienić.

***

Nie jestem naiwny. Świadomie uczestniczę w życiu publicznym od pierwszej demokratycznej rewolucji w latach 1980-1981. Od 1990 r. zawodowo zajmuję się wspieraniem samorządów gminnych. Widziałem, co się działo przez blisko 40 lat, Widzę, co dzieje się dziś.

Rywalizacja tych dwóch plemion to dzisiejsze oblicze demokracji przedstawicielskiej. Wybieramy i poprzez nasz wybór zatrudniamy prezydentów, burmistrzów i wójtów, posłów i senatorów, prezydenta RP. Uruchamiamy kartką wyborczą procesy, które mają ogromny wpływ na nasze życie.

Po trzech latach rządów PiS widzimy, że rządzący w państwie wymietli kadry, które zastali w 2015 r. i zatrudnili na ich miejsce swoich Misiewiczów. Uruchomili kręcące się w dużym tempie karuzele kadrowe. Przykładowo w ważnej dla państwa spółce, która prowadzi kluczowe projekty nowego e-dowodu osobistego, nowego paszportu i elektronicznego tachografu w ciągu 3-letnich rządów PiS siedem razy zmieniano prezesa zarządu. Mamy pewność, że tak wyglądać będzie polityka kadrowa w przejętych przez PiS samorządach gminnych, powiatowych i wojewódzkich.     

Na szczęście wynik obu tur wyborów samorządowych napawa optymizmem. Trzymajmy się.

2018-11-05 11:49:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

27 marca, Warszawa, Posiedzenie Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego, https://www.gov.pl/web/

27-28 marca, Warszawa, Forum Finansowania Agrobiznesu, https://pisb.pl/


Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»