Z badania wynika bowiem, że przeszło 10 proc respondentów zagłosowałoby nie na ugrupowania polityczne, ale bezpartyjne, miejscowe komitety. Jeśli tendencja ta utrzymałaby się nie tylko w – i tak najmniej upartyjnionych – gminach, ale dotarła do powiatów i województw, mielibyśmy istną rewolucję świadomościową mieszkańców, decydujących się głosować na osoby i program, a nie logo partyjne.
Powstaje jednak obawa, że sondaż ten widzieli również przedstawiciele ekipy rządzącej. Pytanie zatem, czy PiS zdecyduje się na zmiany w ordynacji wyborczej, blokujące możliwość startu komitetom niezależnym – gdyby tak się stało, JST, borykające się od niemal początku swego istnienia z problemem upartyjnienia, zostałyby zupełnie zabetonowane.
Ugrupowania polityczne są zmorą dla wspólnot lokalnych, ponieważ polityka krajowa zaczyna wówczas dominować nad perspektywą miejscową oraz dlatego, że partie nominują swych działaczy, zamiast osób merytorycznych i sprawdzonych lokalnie.
Chyba, że... Chyba, że partie zaczną zachowywać się jak komitety, czyli przedstawiać sprawnych, znających lokalne sprawy kandydatów. Wówczas start z logo ugrupowania politycznego będzie gwarancją jakości, a nie synonimem partyjniactwa.
agat_d@yahoo.com